Idę do jeża, czas leci, a zabiegów dzisiaj dużo

Czym go?
Moderator: Estraven

czitka pisze:A ja wpadłam w amok leczenia kotów, tu strzykawka, tam kroję tabletkę dla Balbinki, tu pasta z czymś tam, Balbisia lata , wrzeszczy i ucieka, ja ją za frak, do ściany i w dziób, bez dyskusji, jakoś poszło, to ja się dalej rozglądam i Pasiek się napatoczył, czekaj paskudny grubasie, coś dla ciebie też, a nie myśl sobie, Balbisia musi, to ja cię też zaraz załatwię, złapałam go pod pachę, a ciężki jak kloc i szukam tej słynnej tabletki Paśka na robaki, której raz się nie udało, potem z Blue też się nie udało, tabletki nie ma, Pasiek się wyrywa, to dociskam mocniej, o, jest tabletka!, siadam, Paśka w kąt kanapy, otwieraj pysk, no już!, to on pluje i zęby zaciska a ma chyba co drugi, to ja tabletkę rozdusiłam, w strzykawę, otwieraj dzioba, już! i otworzył a ja siup!, poszło!
no to wynocha do ogrodu, zaraz złapię jeszcze kogokolwiek, witaminki dostaną czy chcą czy nie, albo pastę odkłaczającą, cokolwiek. Mam wenę
ale muszę powiedzieć, że widzę przed oczami wściekłą lamblię dostającą w łeb lekiem 


Blue pisze:Tak naprawdę pasożyty jelitowe są naturalnym składnikiem kocich flaczków i czasem nawet się przydają. Czy nam się to podoba czy nie. Ważne by było ich mało i organizm potrafił je kontrolować. I by nie dawały objawów.
izka53 pisze:w ludzkich też

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Silverblue i 12 gości