» Śro paź 23, 2013 21:40
Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- nie-kocio o dzieciach
To i ja opowiem.
Na lotnisku Ciampino spodobałam się pani sprawdzającej security.
Securitowcy to na ogół albo ludzie zawstydzeni tym co muszą robić, albo wręcz przeciwnie-prawdziwi pasjonaci.
Ta pani zdaje się LUBIŁA swoją pracę.
Rozdział się więc Kotkins z sweterka , opróżnił karnie kieszenie i zdjął zegarek.
Pozostał w balerinkach, jeansach i teacherze...znaczy t-shitcie.
Oraz w bieliźnie.
Polazł na bramkę , która NIE zapikała.
Zadowolony już-już miał się udać dalej , by włożyć skarby do kieszeni a zegarek na przegub kiedy skrzyżował spojrzenia z panią securitką.
A pani spojrzała i zaraz rozpoznała w Kotkinsie zarzewie terroryzmu.
Poprosiła na bok.
Na początek nakazała zdjęć buty.
To zazwyczaj czyni się na lotniskach osobom w kozaczkach lub na koturnach.
Wzięła do ręki kotkinsowe obuwie, i dokładnie je obejrzała. A potem nim potrząsnęła.
Wypadł jakiś mały kamień.
Następnie Kotkins został obmacany.
Od dołu, dokładnie , z poklepywaniem.
Wszystko szło bardzo dobrze, aż pani dotarła do okolic stanika.
Tam ni mniej, ni więcej wsadziła łapę do środka. Konkretnie między.
Kotkins wiedziony instynktem odskoczył.
Pani nakazała powrót na miejsce kaźni.
Kotkins wrócił niechętnie.
Pani przez chwilę się zastanawiała i doszła widać do wniosku ,że właśnie TAM mam bombę.
Specjalnie jej się nie dziwię, w moim staniku zmieściłaby się mała atomówka...
Pani wiedziona przeczuciem rychłej zagłady złapała znienacka za stanik kotkinsowy i dalej ciągnąć do przodu!
Niestety w środku stanika mieścił się Kotkins, pociągnięty zaś znienacka Kotkins ma to do siebie ,że traci równowagę.
Zatem ów śmiercionośnie zabombowany Kotkins padł na panią.
Pani ta była postury mniej więcej 11 -letniego chłopca, zatem padła na posadzkę ciągnąc (za stanik!) za sobą Kotkinsa. Została przykryta i przyduszona, co natychmiast wywołało reakcję jej kolegów- rzucili się w naszym kierunku i zaczęli obezwładniać.
Kotkins ogłupiały i ciągnięty przez nich w tył ze zdziwieniem skonstatował ,że mu ciągle na staniku wisi pani.
Nie wiem czy bym się załapała na lot do Wrocławia ( bo już ktoś sięgał po kajdanki), gdyby nie inna pani. Pani ta wielkości mniej więcej 2,5 Kotkinsa podeszła do zbiegowiska (zlazł się Małż kotkinsowy, jakiś zdziwiony turysta i kilku obezwładniających mnie securitowców) i łagodnie uwolniła mnie z ręki stanikolubnej koleżanki.
Po czym uniosła oczy ku niebu, zaś mundur ku górze i pokazała mojej prześladowczyni bieliznę: jej stanik posiadał-tak jak mój- tzw fiszbiny. Powiedziała kilka słów dojrzałym basem niczym Wojtek Mann i Kotkins został puszczony ku wolności i samolotowi.
Nie mogłam tego tak zostawić.
Na pożegnanie powiedziałam uprzejmie ,że jako znana terrorystka zwykle przewożę bomby w kieszeni jeansów, więc cała akcja ze stanikiem była bez sensu.
Pani (ta od stanika) zachowała kamienną twarz, reszta się bardzo cieszyła:)
Dziś w necie wyczytałam, że arabskie terrorystki ponoć przewożą bomby do ataków samobójczych w implantach piersi.
No ale czy ja wyglądam na arabską terrorystkę...??