Mirmiłki IV - sushi i Pushido, foty str. 99

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 26, 2013 19:59 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Aniada pisze:Eeeee, czemuż ma komukolwiek być głupio?? No co Ty, Ja-smina! Wczoraj Miś pajacował z Beatką aż miło. Żadna z nas by nie przypuszczała, że rano wstanie chory.
Lekarka powiedziała, że trzy tygodnie po przeprowadzce to akurat czas na to, by objawił się efekt stresu. A on naprawdę przeżył tę przeprowadzkę tragicznie. Bolek się dołożył ze swoimi zabawami, wymuszaniem "wyścigów", zaczepianiem, i - mamy efekt.

Ale - przed chwilą Miś się wysiusiał, drugi raz do kuwetki nie idzie, zatem jestem dobrej myśli. Teraz się myje przy samiutkim feliwayu. ;) Wpięłyśmy go akurat przy misiowym łóżeczku. Zobaczymy...

Lecznice znalazłam w sumie 3.

1. Polecana - w Tychach. Beatka tam jeździ..
2. Polecana - na Józefowskiej.
3. Bez opinii - bardzo niedaleko mego bloku. Może ktoś ją zna?? "Cardiamu", link powyżej.

W razie czego będziemy zaopiekowani.

KOTINA, dzięki. Zobaczymy, jak mi się z pieniędzmi poukłada. Ten Brynów ma ceny z kosmosu, a mnie czeka zakup specjalistycznych karm. Ale dobrze wiedzieć, dziękuję za linki.

Aniada- polecam z czystym sumieniem tę klinikę:
http://www.wetklinika.pl/
Szef, Bojarski, ma niesamowite podejście do zwierząt i jest świetnym specem.
Diagnostyka w szerokim zakresie.
Wiele gabinetów przewędrowałam na Śląsku, ale u nich właśnie zostałam i od dobrych 8 lat jeżdżę tam ze moimi futrami.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie maja 26, 2013 20:00 Re: Mirmiłki IV. - Włamanie. Str. 53.

Aniada pisze:Boluś już jest letni. A Aniada dać Wam może jedynie dobre słowo na niedzielę.
Ha! A u nas była właśnie teściowa bolusiowa - Betaka. Wybawiła się z zięciem i podziękowała Losowi, że Zojka i Boluś nie sprowadzili (i nie sprowadzą) wnucząt na świat. :D
Dostaliśmy zajefajny prezent! Czajnik z gwizdkiem. Boluś trochę się obawia tego stwora, co to gwiżdże, ale mamy nadzieję, że przywyknie.

WIESIACZKU, czy te dziewczęta nie są aby tymi samymi, które były ratowane u Ciebie, gdy u mnie był odchowywany Bolutek???

Aniado, częściowo,
Zuzia to ta, którą znalazłam, długo leczyłam /i leczę/ równolatka Bolusia
Calineczka jest u mnie od 2 kwietnia br. jest po wypadku samochodowym,
było bardzo źle, pęknięta miednica ... i inne , ma amputowany ogonek,
ale jest już dobrze i szalonym kociakiem, ma ok. 8 m-cz :D
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 26, 2013 20:24 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Olat, dzięki wielkie! Zapisałam. Widzę, że ta klinika całodobowa jest. Super.
Obyśmy nie musieli zbyt prędko korzystać, ale - dobrze wiedzieć.

Wiesiaczku, dziewczyny wielce urokliwe.
Aniada
 

Post » Nie maja 26, 2013 20:29 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Aniada pisze:(...) ja też myślałam o fontannie. Ale... no nie wiem... połączenie: woda + prąd do mnie nie przemawia.
I do tego ruchliwy Boluś. Boję się trochę. Poza tym, moje koty nigdy nie były zafascynowane ciurkającą wodą i mam wrażenie, że wydam na fontannę, a potem sama sobie będę z niej pić. :lol:

Mam fontannę od ok.5 lat. Tę samą w dodatku. :) I kilkanaście kociaków z niej piło. Niektóre równie kreatywne jak Boluś. Nie działo/dzieje się nic. I teraz są fontanny gdzie nie ciurka jak z kranu tylko spływa np.:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/automat ... nna/162333
albo taka: http://www.zooplus.pl/shop/koty/automat ... nna/162333

A naprawdę to skłania koty do picia. W lato woda jest chłodniejsza, nie ma na powierzchni kłaków i paprochów. I nie ma niebezpieczeństwa, że jakiś Boluś wyleje i koty zostaną o suchym pyszczku.
Na pewno będą musiały się do niej przyzwyczaić i może nie od razu podejdą by pic, ale z czasem się przekonają.

Edit: a w najgorszym razie odsprzedasz, ale warto spróbować.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39308
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie maja 26, 2013 20:41 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Kurcze, żeby taka fontanna na baterie była, to bym się skusiła. Ja mam jak Aniada - ześwirowałabym w pracy wiedząc, że w domu zostało włączone urządzenie, z wodą i koty bez dozoru. Dzidunia miewa różne zajawki...
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Nie maja 26, 2013 20:45 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

No dobrze, to była najszybsza decyzja w moim życiu. Mając nerkową Polę i zatykającego się Misia - kupiłam tę fontannę.
Od dawna się waham. Ale muszę je jakoś zmuszać do picia. Zwłaszcza Misia, który absolutnie nie chce jeść mokrego.
Najwyżej na czas pracy będę wyłączać, a jak będę w domu (niebawem całe wakacje) fontanna będzie hulać.
Długo się czeka na paczkę z zooplusa??

EDIT: Gadałam z Gazdą. Też powiedział, że dobrze i że się odsprzeda jak nie będą chciały pić.
Aniada
 

Post » Nie maja 26, 2013 21:21 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

MariaD pisze:
Aniada pisze:(...) ja też myślałam o fontannie. Ale... no nie wiem... połączenie: woda + prąd do mnie nie przemawia.
I do tego ruchliwy Boluś. Boję się trochę. Poza tym, moje koty nigdy nie były zafascynowane ciurkającą wodą i mam wrażenie, że wydam na fontannę, a potem sama sobie będę z niej pić. :lol:

Mam fontannę od ok.5 lat. Tę samą w dodatku. :) I kilkanaście kociaków z niej piło. Niektóre równie kreatywne jak Boluś. Nie działo/dzieje się nic. I teraz są fontanny gdzie nie ciurka jak z kranu tylko spływa np.:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/automat ... nna/162333
albo taka: http://www.zooplus.pl/shop/koty/automat ... nna/162333

A naprawdę to skłania koty do picia. W lato woda jest chłodniejsza, nie ma na powierzchni kłaków i paprochów. I nie ma niebezpieczeństwa, że jakiś Boluś wyleje i koty zostaną o suchym pyszczku.
Na pewno będą musiały się do niej przyzwyczaić i może nie od razu podejdą by pic, ale z czasem się przekonają.

Edit: a w najgorszym razie odsprzedasz, ale warto spróbować.

Oszybka - dwa razy ten sam link.
Ja kiedyś kupilam i musialam sprzedać, bo koty byly zainteresowane wprawdzie, ale baly się brzęczenia silniczka. Jednak nie wykluczam, że nie trafilam w satysfakcjonujący je model :roll:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 26, 2013 21:29 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Ta podlinkowana rzekomo "pracuje absolutnie cicho". I ja właśnie tę zamówiłam. Zobaczymy...
Aniada
 

Post » Nie maja 26, 2013 21:31 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

To napisz, bo może się szarpnę drugi raz :wink:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 26, 2013 21:40 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Jak jest ustawiona na równym, nie brakuje wody i pompka nie zatkana farfoclami to moja staroć chodzi cicho.

Naprawdę jest to bezpieczne. Można dla schizujących kabel włożyć w takie plastikowe karbowane rurki co idą pod tynkiem z kablami elektrycznymi.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39308
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie maja 26, 2013 21:44 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

No na pewno zdam relację.
Nie wierzę, żeby korzystały. To znaczy będzie korzystał Boluś. Ooooooo, ten będzie zachwycony. Opije się jak bąk.
No nic, zwykle, gdy w coś nie wierzę, dzieje się doskonale odwrotnie. Od lat myślę nad tym zakupem, więc gdy teraz mam dwa koty wymagające dużych ilości wody (Polę to nawet mąż strzykawką próbował "dopajać") - nie znajdę większej motywacji.

Będzie ustawiona w kuchni na kaflach. Nawet odkryłam, że przez przypadek mam na nią miejsce.
Aniada
 

Post » Nie maja 26, 2013 22:49 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

U mnie jako wodopój sprawdzają się wyższe naczynia. Ostatnio takie wiaderko po ziarnie, kupowanym zimą w zwierzęcym dla ptaków.
Obrazek

Gdyby feromony nie podziałały, możesz napisać do forumowej ryśki o krople Bacha.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie maja 26, 2013 22:51 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

Wiem, wiem, Rysia już nam kiedyś pomogła.
Aniada
 

Post » Nie maja 26, 2013 22:52 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

mziel52 pisze:U mnie jako wodopój sprawdzają się wyższe naczynia. Ostatnio takie wiaderko po ziarnie, kupowanym zimą w zwierzęcym dla ptaków.
Obrazek

Gdyby feromony nie podziałały, możesz napisać do forumowej ryśki o krople Bacha.

Ale Boluś miałby radochę -kąpiel z myciem podłogi i gonieniem mokrego kota po mieszkaniu, trzy w jednym

Bolkowa

 
Posty: 6665
Od: Pon gru 03, 2007 20:29

Post » Pon maja 27, 2013 5:20 Re: Mirmiłki IV. - paskudna niedziela...

kotkins pisze:Też polecam obrożę, Amelka ma na sobie cały czas...i nawet trafia do kuwety.

Mój biedny zięć!
Współczuję i jemu bólu i Tobie stresu.
Też nie znoszę kiedy oni chorują.
Przedwczoraj w nocy Leoś się dusił...te oczy "ratuj mnie!" to straszliwy widok.
Trzymajcie się Aniado!

Planuję kupić fontannę wodną , podobno więcej wtedy piją i się nie zatykają.
Misio sie na razie przytyka a nie zatyka,bo puszcza po No-spie.Zatkanie to gorsza sprawa.Nie puści po niczym . :?
Szynszyla juz raz przetykali-wczesniej miał incydenty z przytkaniem chyba z 4 razy.. Az raz nie puściło :(
Oj .... Aniada migiem zakup karmę Urinari h/d i wszystkie niech jedzą przez miesiąc potem przerwa na inna karmę z domieszką urinari h/d i po 2 miesiącach znów sama h/d. I tak w kółko.
Worek 1,5 kg kosztuje 80 zeta.
Sadząc po kolejce do kuwety w sprawie siusiu -działa bez zarzutu.
Trzeba niestety załozyc ,że sprawa z zatykaniem jest rozwojowa :?

U nas jedynie pamiatkowa micha po mojej Zuli funkcjonuje jako wodopój-rozmiar jak dla krówki,bo Zula to była goldenka i pić lubiła.

Ser-niczek

 
Posty: 881
Od: Sob kwi 27, 2013 14:35
Lokalizacja: Chotomów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, Marmotka, Tygrysiątko, zuza i 44 gości