Za oknem mgla, ciezkie szare chmury i deszcz. W czasie deszczu dzieci sie nudza, a koty? A koty dostaja spiewajacej melancholii. Dzis od switu w domu mam dwa snujace sie kocie cienie, kraza bez przystanku jak duchy i gadaja, gadaja gadaja od czasu do czasu wygladajac przez okno. Tylko nie wiem co mi chca powiedziec, bo nakarmione, wyspane w przeciwienstwie do mnie, zdrowe wygladaja jak puchate paczusie, no i wyglaskane.
A jednak cos jest inaczej niz zwykle. Cichutka do tej pory Milka smetnie pomialkuje raz za razem zagladajac mi w oczy. A to wszystko odbywa sie jakby w zwolnionym tempie. Moze czasami jednak teskni do zycia na wolnosci do swoich kocich sciezek i swobody decydowania o sobie? Niby nic jej nie narzucam ale te sciany, drzwi, wszystko pod nos o nic nie trzeba sie starac ani walczyc. A ona przeciez zna to inne zycie nielatwe, niebezpieczne ale wolne z wielkim swiatem do poznania. Dni nie byly wtedy tak do siebie podobne.
Nastaje cisza Bazyli zasnal zakopany w kocyk, a Milka lezy kolo mnie na dywaniku wzdychajac od czasu do czasu. No tak chyba zwatpily ze zrozumiem o co im chodzi. Zawiodlam? A moze juz opowiedzialy swoje historie i przelaly na mnie te kocie dzisiejsze smetki. Chyba tez jeszcze sobie pospie.
No to probujemy zaczac dzien jeszcze raz. Za oknem bez zmian Milka probuje lapac krople deszczu ale jakos tak leniwie od niechcenia, Bazyli dalej wtulony w kocyk patrzy na mnie przez waskie szparki oczu jakby chcial powiedziec nie wierc sie juz, spijmy. Szary swiat szaro w duszy gra nawet kotom. A moj rytm jakos mimowolnie dostosowuje sie do ich rytmu, zwalniam i jest mi dobrze.
