Foty będą jak pańcia zainstaluje nowy-nie nowy sprzęt, czyli jakoś w weekend
Dzisiaj o przygodzie Murzynka. W pracy jestem 4 godziny, po pracy wpadłam na moment, bo jechałyśmy z koleżanką po ten właśnie kupiony na Allegro komputer (ha, wreszcie będę widzieć zdjęcia, a nie barwne plamy). Tak, że nie zdążyłam zlustrować dokładnie stada. Przed chwilą wróciła, wyszłam trochę z psami, i kiedy byliśmy już w domu, usłyszałqam jakieś stłumione miauczenie. W pierwszej chwili nie mogłam się zorientować, skąd ono dobiega. Okazało się, że... z szafki pod biblioteczką, trzymam tam m.in. karmę, szafka zamykana na klucz. Otworzyłam - i moim oczom ukazał się w całej okazałości wieeelki kot - kto? no cóż, Murzynek

. spędził tam minimum ok. 8 godzin

. Rozdrapał worek po karmie (ale taki pusty, do wyrzucenia), otworzył pudełko z karmą i trochę podżarł, ale chyba miał już dość.
Raz siedział w szafce Jerzyk, teraz Murzynek, może wreszcie nauczą się, że to nie interes włazić w takie kąty
