boniedydy pisze:Ewa L. pisze:Bo niestety niektórzy ludzie myślą że jak biorą zwierzaka ze schronu to od razu rzuci się z otwartymi łapkami i będzie po nogach lizał z wdzięczności że się go wzięło.![]()
![]()
![]()
Niestety to tak nie działa - bo w schronie przeważnie są zwierzęta po przejściach, skrzywdzone niestety w większości przez ludzi i to żeby znów zaufać potrzebują czasu.
Rzadko tu goszczę, więc się ładnie przywitam po pierwsze![]()
Ewo, nie do końca jest tak, jak piszesz. Takie koty w schronisku stanowią może 1%. Większość jest ufna i sympatyczna, a także wyraźnie wdzięczna za wyrwanie ze schroniska do znacznie lepszego miejsca. Nawet jednak jeśli kot nie należy do tych, które pchają Ci się w schronisku na ręce i zamęczają czułością, to głaskanie przyjmuje przeważnie z wdzięcznością i zadowoleniem. Częściej problemem są relacje z innymi kotami, a często adoptujący mają już jakieś zwierzaki. W tym przypadku obie panny nie dogadały się z rezydentami i zostały zwrócone. Pierwsza z nich była ogłaszana jako typowa jedynaczka, a mimo to trafiła do domu z innymi zwierzętami. Drugiej dano na ułożenie sobie relacji z rezydentem dwa dni, po czym łaskawie przedłużono je jeszcze o kolejne dwa dni. Nie izolowano kotów podczas dokacania.
Witaj Bonnie. Dobrze piszesz ,natomiast nie zapominaj o tych godzinach jakie poświeciłaś da Gonga ,Zbója ,
Szagaja i wielu , wielu innych kotów.To nasza wolnotariacka brać (choć w większości z Sióstr złożona) swą ciężką
pracą , po wielokroć umniejszaną doprowadziła do adopcji cięższych przypadków kotów mających problemy z socjalizacją . Największą dumę czuje się widząc takie zdjęcia jakie oglądaliśmy na wątku Paluszków .
Adoptujący widzi "produkt" gotowy ,podany na tacy ,przyozdobiony garnierą naszych słów i zapewnień.
nie wie ile trudu i problemów pokonywali opiekunowie aby dało się wyprowadzić footro "na kota"

Nie tłumaczę nikogo ,nie oceniam. Na szczęście większość adopcji jest udana i tego się trzymajmy
Toast za Dobre Domki
