Widać tym razem moja kolej

Ptysie Witają wieczorkiem

U nas w sumie wszystko ok. Aczkolwiek przyglądam się kociakom bacznie, bo nie wszystkie ich zachowania mi się podobają... Np dziś nie ganiają się wzajemnie, tylko Ptyś goni Balbinkę.. Od rana ciut mi kicha.. NIe powiem, ze jest osowiała, ale wczoraj było inaczej, była inna...
Niestety kitki nadal ode mnie zwiewają, bardziej właśnie Balbinka niż Ptyś, ten to pierwszy się pcha do miziania, a ona jest taka bardziej zdystansowana. Dziś chyba ma/miała jakiegoś focha... Jak była w kuwecie to tak majtała żwirkiem, ze całą łazienkę mi zasypała nim, wymiauczała się za wszystkie czasu - okazało się, że zrobiła kupe... a przed chwilką przyszła do mnie i sie potuliłyśmy. Potem płożyła sie na krześle a teraz bryka za swoim ogonkiem... Podejrzewam, że foch był pt. "Pańci nie było tak długo w domu, zostawiła nas na tyle godzin!!" No cóż.. coś w tym jest.. pracuje 8h + korki, to jakieś 10godz poza domem...
I jeszcze jedno.. Ptyś nie jest Dżentelmenem...

Zauważyłam, ze jak daje im papu do misek (każdy ma swoją) to małpiszonek mały najpierw wyjada ze swojej, jak dojdzie do połowy to zabiera się za miskę Balbinki, a potem jak już podje od Balbinki wraca do swojej. Podobnie z przekąskami... Szybko zjada swoją porcję, a że Balbinka musi się 3-krotnie zastanowić zanim zje to ten zaczyna sie dobierać do jej części. I muszę go trzymać na rękach, aby Balbinka w spokoju zjadła.
A dziś to zjedli prawie 2 razy tyle co wczoraj - tyle, że wczoraj to były emocje związane ze z podróżą... Na śniadanie - o 7 rano, bo wychodzę do pracy po 7, dostały na pół saszetkę, oczywiście zostawiłam im w innej miseczce suche a w następnej wodę (w sumie mają 4 miski

) Jak wróciłam, a było to po 17 dostały najpierw 1 saszetkę, a potem wsuneły jeszcze 2, bo chodziły i marudziły, że głodne, więc dałam... Jednak mam postanowienie, że od jutra zaczynam im gotować, bo przy takich żołądkach mój portfel nie przeżyje miesiąca
