Nie wyj

- myślę, że masz rację i wet także, traktując Wojtusię jako kota "nienerkowego". Przecież badania nie wykazały PNN.
Wojtusia jest bardzo zaniedbana, to efekt jej dotychczasowego życia i "naprawy" wymaga wiele rzeczy na raz, co bywa trudne przez to, że leczenie jednej sprawy, może szkodzić innej.
Wydaje mi się, że leczenie pyszczka i zapalenia pęcherza to absolutne priorytety.
To właśnie te schorzenia mogą spowodować problemy z nerkami, bo infekcje wędrują z pyszczka i pęcherza dalej wgłąb organizmu, atakując nerki po pewnym czasie.
Tak więc trzeba leczyć przede wszystkim, mniejsza o to czym, byle jednak leczyć.
Leki
mogą coś pouszkadzać lub osłabić, ale infekcje nieleczone dokonają zniszczeń
na pewno.
Czy mocz był badany na posiew, z antybiogramem?
Jeśli okazałoby się, że zapalenie pęcherza nie ma podłoża bakteryjnego i jest zapalaniem idiopatycznym, to trzeba zadbać o to, aby Wojtusia dużo piła (to zresztą zawsze jest ważne i przy problemach z nerkami i przy zwykłych zapaleniach pęcherza moczowego) i zadbać o jej komfort psychiczny (minimum stresu). No i mówiąc o stresie musimy wrócić do infekcji pyszczka, którego leczenie jest najważniejsze z wielu powodów: zakażanie innych narządów, ból, brak możliwości normalnego jedzenia.
Przy idiopatycznym zapaleniu pęcherza (przy innych rodzajach zapalenia także) polecane są preparaty typu VetTrade UroxiVet -
http://www.kuchniapupila.pl/kot/zdrowie ... p634248377Ale z własnego doświadczenia (od 10 miesięcy morduję się tak z moją Kasią) wiem, że najważniejsze jest picie i ograniczenie stresu. Ja Kaśkę dopajam, bo Kasia to kot, który nie zje niczego poza suchą karmą i który uważa, że koty to zwierzęta, które pić wcale nie muszą. Jednak muszę uważać, żeby nie wywołać efektu "błędnego koła": dopajanie denerwuje Kasię, więc gdy jest dopajana zbyt intensywnie (według niej), od razu zaczyna siusiać z większą ilością krwi, a nawet dostaje takich ataków bólu, wyglądających, jakby się czymś "przytykała". Te ataki zdarzają się także, gdy pije za mało.
Cały czas trzymam kciuki za zwalczenie tych wszystkich problemów zdrowotnych biednej Wojtusi
