Potrzebne. A u nas bez zmian. Meonik wczoraj spał, jak zwykle, ze mną. Charczał, pomrukiwał. A za chwilkę cichutko sobie oddychał. Czyli, że coś się w tej krtani przestawia, wystarczy odrobinka i robi się więcej miejsca na drogę dla powietrza i jest lepiej. I dopóki tak jest, to niczego nie tniemy i nie wyszywamy.
Lizak dostaje co rano pierdolca - tzw. "bieganiny". Musi wylatać określoną ilość "przekątnych" przez mieszkanie, bo inaczej nie wytrzyma i energia go rozwali

. Potem kotecek
pada, najlepiej do szafy w przedpokoju (już się nie mieści przez dziurę, którą wydrapał z tyłu mojej kanapy i nie włazi do pojemnika na pościel). Daję mu do zabawy myszki, piłeczki - ale one go w ogóle nie interesują. Natomiast bardzo ciekawe jest odrywanie listew drewnianych w przedpokoju (od podłogi). A potem wyszarpnięcie wykładziny, która ostała się jeszcze w przedpokoju (niepołożony gres leży na balkonie, no ale kasy "zero"). Świetna zabawa

. Piłeczki, myszki mogą pójść się... tego. Gdy się znudzi - zaczyna się drapanie w szybę drzwi balkonowych, bo tam stoją w worku foliowym śmiecie przygotowane do wywalenia przy najbliższej okazji. Nie wiem, czy kot może wydrapać dziurę w szybie, ale znając możliwości Lizaka, to nie ma rzeczy niemożliwych. A może ktoś chce fajnego kotka?
