Karmel znów przestawił się na nocne życie i nabiera ochoty do zabawy - tak około północy...

Wczoraj jeszcze pomysłowy tż-et wywlókł skądś zapomnianą obróżkę z dzwoneczkiem i udekorował nią Karmela mówiąc, że " on się wiecznie kręci pod nogami i lata - to się go przynajmniej nie nadepnie..."
Może i się nie nadepnie... ale wskakiwanie w pełnym pędzie na moją skromną, zasypiającą właśnie osobę o godz 0:30 z dzwoneczkiem na szyi i myszką w pysku jest raczej mało delikatne i dość mocno stresujące...


Walczyłam z gnojkiem do 2-ej...
Teraz całe towarzystwo odsypia, a ja muszę zasuwać do roboty...
I gdzie tu sprawiedliwość

