
Wtedy właśnie na chirurgii zrobili mu dwa cięcia, płukania, bandaże z jakimś lekiem w tę dziurę, no coś koszmarnego. Codziennie jeździliśmy na zmianę tego opatrunku i płukania, i to trwało dobre dwa tygodnie. MićMić był wtedy niekastrowanym kocurkiem, niczyim, żyjącym gdzieś w ogrodach, a tu szlaban na dwa tygodnie w domu


Ja już nie pamiętam ile czasu ta cała akcja z kastracją na zakończenie trwała, natomiast wiem jaki był efekt ostateczny.
MićMić został moim czwartym kotem, tak mu się na włościach spodobało

Ale to było na marginesie.
Byliśmy w lecznicy, gula mniejsza, wetka znalazła małą dziurkę, przez którą się wysączyło, ale niewiele. Zrobił się już strupek i nie chciała tego rozdrapywać, to znaczy wycisnąć się nic już nie dało. Ona jest przeciwko nacinaniom, twierdzi, że tylko potem się infekcje dodatkowe robią, itd. Dostał kolejny zastrzyk, już tylko antybiotyk na 72 godziny. Według mnie ta dziurka jest teraz już większa, widziałam, że się drapał łapką. Miejmy nadzieję, że do jutra się więcej odsączy. Mam przyjść na płukanie dziury, gdy się zrobi. Dziuro, zrób się!