mój TŻ przed chwilą mówi do mnie: gdzie są jakieś baterie, bo pilot nie działa
szuka, szuka... włączam światło "górne", bo tylko lampka była włączona i mówię, że w tamtej szufladzie co szukał są przecież...
włożył nowe, cyka-cyka... nowe też nie działają
patrzy, a tu Szejnusia siedzi na dekoderze i sobie uroczo ogonek opuściła i zasłoniła, i z pilocika nie dochodziły fale
dekoderek jeszcze działa. na Filusiowym wątku bodajże, była historia zarzyganego przez Szejnusię dekodera, który nagle przestał działać
