Wczoraj, kiedy wrócilam z pracy Benek czuł się bardzo źle. Przeciwbólowe, te silne przestały działać, metacam niestety jest dużo słabszy.
Na dzień wypuściłam go z klatki, żeby mógł się swobodnie napić. Zastałam go popłakującego i trzęsącego się w łazience

.
W ogóle widzę, że klatkę traktuje jak azyl i chętnie w niej przebywa.
Na noc dostal tramal i cały czas przespał. Rano chętnie zjadł, napił się, a potem znów chciał wrócić do klatki.
Wczoraj bylam u lekarza z Daną. Na brodzie zrobiła się jej paskudna rana. Broda spuchnięta i podkrwawiająca. Myślałam, że to tak umiejscowiony grzyb, a to alergia. W sumie dobrze, że nie grzyb, bo tego już mam dość u Donalda, któremu ciągle wyskakują nowe ogniska

.
Dzisiaj idę z Karolem na ponowne echo serca. No i będę mu badała krew, bo chłopak mi się zdecydowanie nie podoba.