Mysza i spółka. Już bez Myszy... Pożegnanie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 28, 2005 15:35

Sanno, zapytam Jagielskiego, ale biorąc pod uwagę to co zobaczyłam na rtg w płucach Myszy, to homeopatia raczej nic by nie dała :roll:

Jagielski obfotografował to rtg - będzie nim męczył studentów. To też o czymś świadczy...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw lip 28, 2005 15:43

trzymam wielkie kciuki za powodzenia i Wasze siły!!!!

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Czw lip 28, 2005 16:55

Jano, jako dodatkowe wspomaganie leczenia. Może coś na wzmocnienie z leków homeopatycznych ? Podobno koty doskonale reaguja na leki homeopatyczne, a mozna je miksować z leczeniem farmakologicznym. Oczywiście lekarz prowadzący Myszeńkę ma głos decyduujący, ale może dzieki homeopatii lepiej zniosłaby chemię ?? Jejejejej, trzymam mocno za nasze Kociska!

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Pt lip 29, 2005 6:58

:ok::ok::ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lip 29, 2005 9:47

Oby chemia pomogła Mysi. :!: Musisz się liczyć, że ona może się źle czuć po takiej kuracji. Tak jak ludzie.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt lip 29, 2005 10:41

Jana , trzymajcie się :ok:
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Pt lip 29, 2005 11:42

Mój Myszulec kochany :D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt lip 29, 2005 11:46

:D
:ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lip 29, 2005 11:51

Jana :D


fajne to ostanie zdjęcie
uwielbiam jak koty tak pokotem leżą :mrgreen:
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Pt lip 29, 2005 11:54

portrecik Obrazek

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt lip 29, 2005 12:45

PIĘKNA Mysza :love:
Blondi (Beruška), Lara (Lala) i Milla (Milka)
Obrazek

zgaga

 
Posty: 135
Od: Pt paź 29, 2004 9:58
Lokalizacja: Praha, Czechy

Post » Pt lip 29, 2005 15:28

Trzymamy za Ciebie :ok: kochana śliczna, dzielna Myszko :!:
Obrazek
Kiedyś miałam psa i myślałam, że żyję. Później miałam psa i 2 koty.Jeszcze później (całkiem niedawno, ale już tego nie pamiętam) miałam 2 psy i 2 koty. Teraz mam 3 psy i 3 koty i wiem, ze moje życie dopiero się zaczyna...

DonDie

 
Posty: 520
Od: Czw sty 20, 2005 20:45
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 29, 2005 19:29

Wróciłyśmy.

Horror. No niestety. Ciężko mi się pisze, bo mam jeden palec nieczynny - Mysza przedziurawiła mi opuszkę na wylot, paznokieć też jej się udało :evil: Krew mi leciała jak z prosiaka, mdlałam z bólu i duchoty.

Ale nie o mnie. Najpierw ekg, mimo wielkich prostestów Myszy udało się zrobić, wyszło dobrze. Potem zakładanie wenflonu. Trzy osoby trzymały Myszę, czwarta się wkłuwała. Na przednich łapach Mysza ma zrosty po dużej ilości kroplówek i pobierań krwi. Przy pierwszym podejściu do tylnej łapy zostałam przez nią wyeliminowana, w końcu Jagielski musiał wkroczyć do akcji. Udało się, ale Myszę kłuto chyba z pięć razy zanim osiągnięto sukces.

Potem kroplówka. Półtorej godziny musiałam utrzymywać Myszę w pozycji na boku, a nie było to proste. Pierwsza godzina to żelazny uścisk z mojej strony, potem wreszcie Mysza się rozluźniła i mogłam ją tylko lekko trzymać i drapać po brzuszku. Co jakiś czas Jagielski podchodził i wpuszczał truciznę w wenflon - na jego widok następowała pełna mobilizacja, warczenie i wrzaski. Na koniec Mysza popisowo zaczęła zgrzytać, więc jeszcze dostała metoclopramid w tyłek, żeby zahamować ewentualne wymioty. Aha - zdejmowanie wenflonu to kolejna trauma, jedna z dziewczyn tech-wet odniosła lekkie rany.

A w tzw. międzyczasie rozszalała się burza, więc spędziłyśmy upojną godzinę w poczekalni czekając na taksówkę. Która nie przyjechała. Na szczęście udało mi się zatrzymać jakąś inną i wróciłyśmy. Po czterech godzinach od wyjścia z domu.

Mysza nabuzowana, od adrenaliny aż kipi, łazi po domu i nie może sobie znaleźć miejsca. A ja czekam co będzie. I wciąż nie wiem, czy fundowanie jej takiej traumy co trzy tygodnie ma sens :(

Niestety, Mysza nie powinna dostawać głupiego jasia. Pytałam, ale przy jej stanie jest to ryzykowne. A podobno są koty zachowujące się jeszcze gorzej 8O

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt lip 29, 2005 19:37

Jana :(
Ta burza jeszcze pewnie pomogła podnieść poziom adrenaliny u wszystkich. Myślę, że dziś czy jutro to za wcześnie na decyzję o kontynuacji chemioterapii (bądź nie). Dojdźcie z Myszą do siebie, zobaczysz, jak się będzie po tym czuła i zdecydujesz za jakiś czas.
Zadbaj o ten swój palec, takie rany paskudnie się czasem paprzą, może antybiotyk powinnaś brać profilaktycznie ?

Dalej trzymam za Was kciuki.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pt lip 29, 2005 19:38

To ja nadal potrzymam, bo nie wiem co napisac.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87921
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości