» Nie gru 08, 2013 20:46
Re: Opowieść o Kocie-Ikonie
Wybaczcie, trochę naśmiecę.
...ja nie chciałabym w ogóle wiedzieć, że umieram. i nie chodzi mi tu o samooszukiwanie się czy o niepowiedzenie o chorobie, tylko o wypadek, kraksę, wybuch - w jednej sekundzie jesteś, w następnej Cię nie ma...
Tego nie wiemy.
Jeszcze nikt nie wrócił z relacją.
Podobno człowiek siedzący na bombie atomowej nie jest w stanie odczuć wybuchu.
Podobno.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Pamiętacie Lavoisiera?
Po zgilotynowaniu mrugał oczami kilkadziesiąt sekund. Bo tak się umówił -chciał się w ostatniej chwili przysłużyć nauce. Nikt jeszcze wówczas nie wiedział jak długo żyje nieodżywiany przez ciało mózg.
Mógł jeszcze zobaczyć tłum na placu...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Długi czas chciałem wierzyć, że z "Challengera" spadło siedem spopielonych róż...
Nie było tak pięknie. Po ujawnieniu zapisanych danych, okazało się, że wiekszości żyli jeszcze bardzo długo. Kabina załogi była mocna, a Oni dobrze wyszkoleni. Pomagali sobie, włączyli aparaty tlenowe. Na nic to było. NASA uznała, projektując wahadłowce, że są bezpieczne -zatem systemy ewakuacji załogi to zbytek.
Zginęli dopiero uderzając w morze.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
To kocie forum, cóż ma do niego geniusz chemiczny, czy astronauci...
Ale oddychamy powietrzem, pijemy wodę, odczuwamy ból. Tak samo.
Wybaczcie OT. Wybaczcie.
Koty roznoszą ludziom po świecie światełka. Małe, grzejące płomyczki. Kiedy gasną, wokół robi się ciemno i zimno...Czy z kotami się idzie przez życie? Skądże! Z kotami przez życie się tańczy!Nigdy nie wiesz, kiedy dopadnie Cię nienawiść. Nigdy nie wiesz, kiedy spotka Cię przyjaźń.