Dzieńdoberek wszystkim
Wtorek w Warszawie całkiem, całkiem, nawet wietrzysko nie hula tak jak zapowiadali

i bardzo dobrze
W kotinowym domku działo się, trochę się działo
ale po kolei ....
Timorka pojadła i od razu poprawił się jej humorek. Mordeczka całkiem sympatyczna

Za to Dziunia się
naburmuszyła … bo dostała burę od Dużej

Kupiłam sobie nowy regalik, aby mieć miejsce na swoje przybory do malowania i rysowania. Byłam bardzo zadowolona bo
kociste wyjątkowo nie wykazywały żadnego zainteresowania nowym zakupem. Wieczorem zasiadłam więc do oglądania TV, gdy nagle rozległ się potworny hałas tłuczonego szkła. Poszłam zobaczyć co się stało. Na podłodze leżały potłuczone szklane i porcelitowe osłonki moich storczyków

Po dokładnym posprzątaniu skorup i rozsypanej ziemi, natychmiast przystąpiłam do przeprowadzenie wnikliwego śledztwa, którego wynik bardzo mnie zaskoczył

Byłam na 99% pewna, że to robota Tośki. Ale ona nie mogła tego zrobić, bo w chwili zdarzenia była wraz ze mną w dużym pokoju – jak zresztą większość koteczków. Nie było tylko ….. Dziuni …

Ta zawsze grzeczniutka koteczka tym razem wlazła na samą górę na regał gdzie stały storczyki i jakoś je zwaliła. Nie wiem jak to zrobiła, nigdy się kwiatkami nie interesowała. Ale potem (gdy
małpiszonek ochłonęła) jeszcze wiele razy próbowała włazić po nowym regale na ten stojący obok. Nie miałam wyjścia – storczyki zostały przeniesione w inne niedostępne dla kotów miejsca
Wniosek ? Kot, który nigdy nie zwala kwiatków, kiedyś może to zrobić. Ot, tak po prostu. Tak samo jak kot który nigdy nie spadł z niezabezpieczonego balkonu, kiedyś może spaść …. niestety. Koty są nieprzewidywalne - jak tu ktoś słusznie zauważył


