Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou już razem

pozytywka pisze:(jejku, ale by mi się przydały choćby na chwile moje stare jajeczka).

pozytywka pisze:razem z miskami, kuwetką (moją dziecinną kuwetką!!!!!!)

Troszkę mnie to rozczuliło :cry:

Biedny Lokiś :oops:

Pozytywko

ale.....jaja.U mnie dokocenie było horrorem,ale Stara Szafa z Małą Sową będą za parę dni grać na tę samą nutęmoże na fortepianie Małej Dużej? :ryk:

Będzie dobrze

oni do siebie pasują :1luvu:

c.d.
Zostałem sam, rozdrażniony, otoczony zapachem Sowy, zdegustowany nierozgarnięciem Dużych i spięty, czy ta sowa nie wyjdzie aby z pokoju Dużej wyczyniać jakieś sowie psoty (sowy to zwierzęta nocne, wiedzieliście?), albo nie narobi sowio kłopotów Dużej.
Słyszałem, że jeszcze popłakiwała, jak Duża czytała książkę o jednym takim zapijaczonym egzorcyście z Wojsławic, a potem zgasło światło w pokoju Dużej i wszystko ucichło.
No, prawie wszystko, bo nagle usłyszałem, jak Sowa włączyła traktor i mrymra, jak profesjonalny kot – ale gruchać, tak jak ja nie potrafi, acha.
Kładłem się spać obok Dużego z ciężkim sercem – wszędzie pachniało Małą Sową, Duży spał, zamiast siedzieć przed komputerem, Mała Duża gdzieś wyszła „oblewać dyplom zdany na 6” (cokolwiek to znaczy), Mały Duży tez w końcu wyłączył komputer i do czuwania zostałem sam jak palec, albo coś tam (Duża mówi, że to cytat i że trzeba podać źródło, ale ja jestem ponad to).
Ale się porobiło. :roll:

A przecież byłem taki myziasty w piątek, taki kociasty, taki futrzasty, no.
Jak zasypiałem, to miałem nadzieję, że rano wszystko okaże się złym snem.

c.d.n.

biedny kotecek

Dziękuję za wszystkie sympatyczne posty, rozumiecie, że ciężko mi sie dorwać do kompa, jak Loki pisze swoja wersję wydarzeń.
Zresztą, z tego co widzę, nie odbiega zbytnio od naszej :mrgreen:

Chciałam tylko sprostować - nie przywiozłam Sowy od Patmol, tylko malutką koteczkę (mój TŻ twierdzi, że miała wśród przodków królika) - mruczastą, myziastą i niesamowicie gadatliwą. Mającą bezgraniczną cierpliwość do głupola, który nie odróżnia sowy od kota.
I który uważa, że syczeniem i pacaniem można wypędzić Intruza ze swojego terytorium, mimo, że Intruz jest strasznie przyjaźnie nastawiony i chce tylko się bawić, miziać i robić to, co Duży Kot.
Czekam, kiedy Loki zauważy, że jest traktowany jak Starszy Brat i zacznie się zachowywać odpowiednio do stanowiska

Przypuszczam, że jutro Loki bedzie snuł swoją opowieść o tym co działo się po przebudzeniu - (wychodząc do pracy zostawię mu włączone miau) i zechce wytłumaczyć, dlaczego przeszedł do strzelania z liścia, mimo, że Mała Sowa jest mała i niczego nie wydziobuje z kątów :mrgreen:

Idę przemyśleć logistycznie jutrzejsze zostawienie kociastych samych w domu
hej
tym razem - pozytywka

pozytywka pisze:c.d.
Słyszałem, że jeszcze popłakiwała, jak Duża czytała książkę o jednym takim zapijaczonym egzorcyście z Wojsławic, a potem zgasło światło w pokoju Dużej i wszystko ucichło.

Weźmisz czarno kure... Wędrowycz? :mrgreen:

Loki, Loki, prosimy o więcej! Czekam na kolejne odcinki z większym utęsknieniem niż na odcinki House'a! <tupie z niecierpliwości>

Pasibrzucha - tak Wędrowycz - każda część, którą uda mi się złapać we wnyki :mrgreen:

a jak tam po nocy i jak ranek u kotków? I jak je rozmieściłaś idąc do pracy?

Po nocy Lokuś zapomniał sobie o Intruzie i zadowolony przyszedł sie do mnie przywitać, jak codzień. Jak zobaczył Małą Sowę, to zaczął zwiewać, aż się bałam, że się o scianę rozbije. W połowie przedpokoju wyhamował, bo chyba sobie przypomniał, co to za kudłaty stwór i wrócił ją osyczeć i pacnąć dla zasady.
Ona jak zwykle milusia i gadatliwa, popatrzyła na niego jak na głupka i posżła odwiedzić zakamarki oraz obadać miski w kuchni - rano posiliła się u mnie w pokoju bejbisiowym jedzonkiem, ale sprawdzić co dają w dużej kuchni - nie zawadzi.
TOTW smierdzi i trzeba zakopać go kafelkami. Lokuś tez doszedł do tego wniosku, szczególnie, że miseczki z jedzeniem dla kociodzieci stoją i nikt go od nich nie przegania.
Super - mam 2 kg karmy, którą spróbuję podać TŻtowi z mlekiem.

Sytuacja się ustaliła - ona biega, poluje na zielonego węża, myszkę ze skorupki orzecha, piłeczki, kulki papierowe i wszystkie zabawki, którymi wzgardził Lokuś, on chodzi za nia trop w trop i obwąchuje, a czasem zagania do kąta i usiłuje pacać łapskami - ona wtedy się rewanzuje i wszystko zaczyna się od nowa.

To jeszcze trochę potrwa - na pewno.
Teraz z kotami jeszcze jest TŻ i mówi, że Loki jakby odpuścił, ona się bawi, a on patrzy. Ale to pewnie tylko zbieranie sił. Loki jest kotem, który szybko się męczy. Pogania trochę, a potem musi poleżeć na boku.
Tu dodatkowo męczy go stała gotowość i czuwanie nad tym, gdzie Sowa przebywa.

Mają zostac rozdzieleni, chociaz pewnie wizytację z TOZU zastanę pod domem, jak wrócę z pracy, bo mała to straszna beksa i nie lubi byc zamknięta, a przecież nie rozumie dlaczego nie moze się pobawić z tym chimerycznym Dużym Kotem.

pozytywka pisze:bo mała to straszna beksa i

wszystko co o niej piszesz się zgadza, tylko to nie

u mnie zdarzało jej się warczeć u weterynarza albo przy obcinaniu pazurów, ale nigdy nie wydawała płaczących dźwięków
chociaż rożnych dźwięków wydaje z siebie dużo :wink:

Jak nic dotąd strasznego się nie działo to może głupio mówię ale zostawiłabym im swobodę, niech sobie dadzą po głowie, ustalą warunki i przyzwyczajają. Bo z tego co widać, Loki nie ma morderczych myśli, nie próbuje się pozbyć Sowy

tylko nie podoba mu się ze tak bez jego wiedzy i pozwolenia wszystko sie dzieje

ja bym ich nie zostawiała samych bez nadzoru, dużo czasu spędzają przecież razem
Loki jest większy - i nie wiadomo jak zareaguje, jak Caillou wejdzie mu na głowę, żeby się przytulic
a tak spokojnie się oboje wyśpią

Dlatego mówię że może głupio mówię

ja mam po prostu jakieś takie zaufanie do kotów co do mordowania swoich współtowarzyszy

z tego co czytałam zawsze, jeśli od razu nie ma nienawiści i groźnej walki to potem już tylko lepiej. Ja na początku robiłam tak że wychodziłam np tylko do sklepu ale zostawiałam koty razem a potem szybko wracałam i sie okazywało że oba żyją i mają się świetnie

bo niby wzięłam dwa z tegoi samego domu, ale tam one w ogóle się sobą nie interesowały, jakby nie znały wręcz, Frejka była dzika, Konan tęsknił za kumplami i był zły na nią że ona taka niemrawa, więc czasem warknął, czasem syknął, albo ona, ale generalnie zaufałam im i teraz to się kochają nad zycie :mrgreen:

ale w tym przypadku są to dwa koty chyba o zupełnie innych doświadczeniach

pozytywka pisała, że Loki jest lękliwy i może bać się spać w obecności Caillou - będzie cały czas czuwał
albo zaśnie i obudzi się w momencie jak Caillou mu wejdzie na głowę, żeby się przytulic

dla Caillou byłoby to normalne, będzie się pchała do niego i na niego, bo przyjemniej spać jak się jest przytulonym do większego kota

chodzi o to, żeby Loki się nie wystraszył i jednocześnie nie pacnął Caillou naprawdę

tym bardziej, że Caillou może jego warczenia nie wziąć poważnie - wiadomo, że dorosły kot warczy
ale i tak krzywdy nie robi, bo maluchy są pod ochroną - tak myśli Caillou
wiele razy zabierała warczącemu Patmolowi mięso - przecież wiadomo, że i tak nie ugryzie, ale może sobie powarczeć

Stara Szafa i Mała Sowa - Loki i Caillou już razem

Kto przegląda forum