margaretka2002 pisze:No tak, ale jak mnie niepokoil wielki nabrzmialy sutek to mi ciul powiedzial, ze mam kwasna woda przykladac.

Ja wtedy mloda i glupia bylam, wolalam dobra wiadomosc przyjac. A za jakis czas w tej jamie uwiazl jej pecherz i przestala sikac, trzeba bylo natychmiast operowac, oczywiscie okazalo sie, ze ma tez guza sutka itd. itd. A wystarczylo USG zrobic. Lepiej zrobic o jedno badanie za duzo niz o jedno za malo...

Kretynizm zabija niestety w obie strony
Badanie tak, ale z leczeniem czasem lepiej się wstrzymać, jeśli szkody mogą przewyższać pożytki
O USG też dziś gadałam z tym moim nowym, w kontekście Taci. Z mojego opisu potwierdził, że to pewnie tłuszczaki. Stwierdził, że na USG pewnie będzie widać tylko tłuszcz i nic więcej, ale... w takiej sytuacji lepiej zrobić. Tym bardziej, że nie wiadomo, co się z kotem działo do niedawna ("bo jakby go pani po prostu latami tuczyła, to nieco insza inszość, wtedy najpierw lepiej odchudzić, a potem badać"

). A sam nie robi, więc nie ma w tym żadnego biznesu.
I to ten jego zdrowy rozsądek mi się bardzo podoba, jak mi się uda zapakować Taćkę w szelki, to we wtorek ją zabiorę, bo i tak z Adelką na zastrzyk jadę
