Oj, mamy drobny, mam nadzieję, kłopot od wczoraj.
Patrzę popołudniem na MiciaMicia, a on jakąś mordkę ma z jednej strony bardziej puchatą. Macam, oglądam, a to gula wielkości pół jajka

Policzek, szczęka i w stronę ucha. Więc Micia w koszyk i do weta, mamy taką przychodnię na osiedlu niedaleko. pani doktor obejrzała, gorączkę zmierzyła (nie ma), w ząbki zajrzała (ok), w ucho zajrzała (czyste).
Wyszło, że ropień, ale ciąć nie ma powodu, podobno przeciąć zawsze zdążymy.
Dostał betamox i metacam, taką dawkę na 72 godziny, czyli jutro popołudniem idziemy znowu.
Dzisiaj nie spuchło z pewnością bardziej, może nawet ciut mniej, ale ta gula zrobiła się bardziej miękka.
Mić ma apetyt, bawi się, chce wychodzić, nie drapie się po policzku, nie przeciera łapką, jakby nic nie miał tam
Tylko Cosieńka podchodzi i czasem w policzek Micia poliże, ona wie
A ja sobie tak myślę, że może go coś po prostu w trawach ugryzło, albo użądliło?
Poza ogród nie wychodził i z nikim się nie bił.
Zobaczmy rano
