ina pisze:Ale chyba nie żałujesz, że się dokociłaś?

No co Ty?

Jasne że nie
Wystraszyłam Cię

, a to nie tak miało być

. To wspaniała wiadomość, że się dokacasz
Codzienność chłopaków wygląda zupełnie inaczej niż w ten feralny dzień, który opisałam, bo... zrobiło mi się nagle smutno i poczułam, że kociki zrobiły nieoczekiwanie dwa kroki w tył.
Zwykle:
1. Śpią razem, wtuleni w siebie (mam na dowód zdjęcie, na poprzednich stronach

).
2. Po przebudzeniu wylizują sobie dokładnie uszka - Alien z czułością i atencją. Kitek apodyktycznie i niedelikatnie

. Protestującemu Alikowi zakład nelsona i pucuje do skutku
3. Wyżerają sobie wzajemnie z miseczek. Kitek często robi Alikowi miejsce i przygląda się nienasyconemu apetytowi malucha z bezgranicznym zdziwieniem. Czasem jedzą łepek w łepek z jednej michy, a kiedy skończą zgodnie idą do drugiej
4. Nigdy nie było u mnie takich problemów, jak na przykład u mojej psiapsióły, której starsza kotka nie wpuszczała młodszej do kuwety

Moim kotuchom ku mojemu bezgranicznemu zdziwieniu zdarzyło się korzystać z kuwety jednocześnie
5. Gonią się po mieszkaniu jak szalone i walczą. I tu następuje pewien problem. Dewizą Kita jest "z tarczą albo na tarczy". A że przeciwnik jest słaby i malutki? Nie szkodzi. Tym lepiej

Skutkiem czego najczęściej wydawanym przez Aliena dźwiękiem jest "IIIIIIIIIIiiiiiiiiiiiijaaaaał" (w wolnym tłumaczeniu: "ten sadysta znowu robi mi krzywdę").
W tym momencie zwykle staję na rozdrożu

Kit zapamiętuje się w walce. Podczas naszych wspólnych zabaw nie raz tulił uszy po sobie i gryzł do krwi (typowy berserk

). Ali jest malutki i dużo słabszy, więc zwykle się boję i rozdzielam ancymony. Czasem rozsyłam je do osobnych pokoi, żeby ochłonęły i... no właśnie. Nie wiem co o tym myśleć, bo wtedy zaczynają za sobą płakać rozpaczliwie

i trzeba je do siebie wpuścić.
Kitkowy wybuch zazdrości był więc dla mnie totalnym zaskoczeniem

. Taki troszkę po czasie i nie na miejscu... Bardziej zmartwiłam się tym, że jednak przeżywa stres, który może się odbić na jego fizycznym zdrowiu niż kwestią ich wzajemnych układów, bo te nie są złe. Wręcz przeciwnie.
A jak to się skończyło? Kit spędził noc zagrzebany w szafie

. Wymościł sobie posłanie ze starej TŻtowej kurtki i nie zamierzał wyściubić z niej nosa. Trochę go tam miziałam marznąc boso na posadzce i w zamian zaszczycił mnie bezgłośnym mruczeniem (jak to u niego - wyczuwalnym po przyłożeniu paluszków do gardziołka

).
Następnego dnia boczył się jeszcze do południa, a witającemu go czule Alienikowi dokopał (w sensie dosłownym, tylnymi nóżkami wywijającymi młynki

). Potem Ali się obraził. Nie to nie - wcale nie musi się bawić z tym brutalem. Więc dla odmiany Kitek chodził za nim i żałośnie miauczał. Wszystko wskazywało na to, że inscenizują wiersz o żurawiu i czapli. Ali ignorował go zawzięcie, przedkładając nad masochistyczne rozrywki traktorzenie na pańskich kolanach

.
A potem było jak zwykle - czyli zabawa, która w miarę upływu czasu robi się krwista. Ja syczę: "Kitek! Zostaw!", a Kitek ze zjeżoną Kitą cwałuje do innego pokoju.
Tak to jest - Kituś ma charrrkater, o czym wielokrotnie była mowa. Dr Jekyll i Mr Hyde.
Nie przeczę, że marzę o chwili, kiedy Ali będzie na tyle duży, że sam sobie da radę. Chociaż... wyrabia się gówniarz

A co gorsze sam prowokuje
Tak naprawdę plusów jest znacznie więcej. M. in. skończyły się wieczne problemy z grymaszeniem przy jedzeniu. Teraz miseczki opróżniane są błyskawicznie, a nawet malt-soft Gimpeta okazał się smakowity (nie tak jak dawniej: tylko Bezopet

). Nieruchawy i wiecznie śpiący albo obnoszący się ze swoim znudzeniem rudzielec zacznie się ożywił. I nie robi nam już gorzkich wymówek, kiedy dłużej nie było nas w domu

Do minusów trzeba zaliczyć fakt, że w tej chwili nie ma w Kitku nawet tej szczątkowej przytulastości co kiedyś. Rzadziej przychodzi asystować przy porannej kawce i nie siada mi ciężką doopką na czytanej właśnie książce

Po cichu liczę na to, że tak jak pisze Nelly, z czasem wróci do dawnych obyczajów - przecież Alien jest u nas dopiero 3 tygodnie

Bengala pisze:Powiedz Kitowi, że go kocham
Bendżi, a dyć mówię mu to co chwila

- Kituś, pan cię kocha i pani cię uwielbia, i ciocia Bengala za tobą szaleje. Masz licznych fanów, nie możesz stroić fochów jak jakaś Górniaczka
A gwiazdeczka swoje
