Będzie wcześnie zima - wracają
syny marnotrawne i nie tylko

Tak sobie dziś siedziałam i liczyłam, ile mam stałych dojadaczy w stadzie - na razie na pewno stałych, codziennych, czekających na mnie jest 5 ryjów. Bo Radek już i na śniadanie, i na kolację. Jest też jeden z Gadulców - Chudy "Chudini", ten, co kiedyś z paskiem na szyi przyszedł i ten, co zrobił rozróbę w gabinecie wet.

To właśnie Chudy we własnej, trzęsącej sie osobie. Radka pewnie muszę szybko ciachać, bo już zagląda, żeby sie wprowadzić do altany

Tym razem mu się nie upiecze - poprzednio zwiał w dniu, na który umówiłam kastrację

W połowie lutego

Długo zwlekał z powrotem

Z Chudym będzie gorzej - jego bez żeliku się nie spacyfikuje ...
No i dziś zauważyłam tez gościa - nowe, wystraszone futerko ... Pierwszą myślą było - kremowy pers

Już ciemnawo było, ja ślepa ... jak sie odwrócił i zaczął uciekać, dojrzałam zwykły ogon, więc nie pers

Na pewno w kolorze jasno rudym, bądź kremowym, wyglądał jakoś inaczej niż dachowiec, ale nie wiem, dlaczego takie wrażenie odniosłam.
Oczywiście zwiał ... zostawiłam mu michę i pewnie jutro będę się uważniej rozglądać.
Jeszcze pozostaje wciąż nieuchwytne małe sreberko - na razie przychodzi 3 działki dalej do michy.
Czyli mam dwie "nówki" w chodliwych kolorach
Trza łapać i wydać, bo mi do "czarnej armii" nie pasują
