Misiek ma na gipsie podpisy sióstr i mamy ( z czerwonymi serduszkami)...klasa na razie się nie wpisuje, ale nie wiem czy dlatego, że Michał jakoś to reglamentuje, czy może czeka aż ktoś wyjdzie z inicjatywą...generalnie nie ma za dobrych dni i cierpi na bezsenność, nie pierwszy to taki okres w jego życiu, ale wiecie przecież, że człowiek niewyspany jest zwyczajnie zły...poza tym- chyba go krępuje to, że mimo jego woli jest w centrum zaintresowania...
Co do wyborów...na prezydenta - oczywiście...
Mieszkam w tym miejscu, co teraz od 7 lat, wprowadziliśmy się na Osiedle w lutym, a już w maju latałam po sąsiadach zbierając podpisy w jakiejś "niezmiernie ważnej społęcznie sprawie"

W listopadzie były w naszej dzielnicy - wówczas jeszcze dzielnicy miasta Wesoła - wybory do rady dzielnicy - organu o funkcji doradczej z budżetem 10 tys zł. rocznie. Funkcja typowo społeczna, bez diety, ale ważna strategicznie, bo pokazywała siłę Osiedla Stara Miłsona w gminie. No i ja, nie mieszkając jeszcze wtedy nawet roku na Osiedlu - zostałam radną tejże rady, razem z piętnastką innych osób zrzeszonych w Stowarzyszeniu Sąsiedzkim Stara Miłosna. To był dopiero sukces wyborczy, chyba już nigdy się nie powtórzy...i właśnie w tę listopadową noc wyborczą, dostałam o 2 w nocy telefon, że weszliśmy wszyscy...podekscytowna budzę Piotra i móię mu o tym...a on...to jak Ciebie nikt tu jeszcze nie zna i już Cię wybrali - to Ty startuj na PREZYDENTA
Wrajac do tegorocznych wyborów...znów startuję z listy Stowarzyszenia Sąsiedzkiego. Cztery lata temu z tej listy wprowadziliśmy 4 osoby do rady - to był wielki sukces...niestety nie mój - mimo 2 miejsca na liście nie dostałam mandatu...poczułam gorzki smak porażki...w tym roku tyle zmian w moim życiu, że chciałm się wycofać rakiem, ale mi nie dali...drużyna, to drużyna...startuję z 3 miejsca...
