Agusia pisze:I co słychać u Atonka i Zuzy oraz ich cierpliwej...mamy ?

Taaaa.... ja jestem baaardzo cierpliwa .... i spokojna ..... dopóki, ktoś mnie nie wytrąci z równowagi

a mały robi nie tylko wszystko, żeby mnie jak najczęściej wytrącać z równowagi ale i wszytko, zebym do tej równowagi nigdy nie wróciła .....

Zresztą nie tylko on

Zuza cały czas dzielnie mu w tym pomaga .....
Doszłam do wniosku, ze najwyższy czas wprowadzić rygor. Ale nie takie tam próby rygoru, tylko prawdziwy wojskowy reżim! Skończyło się wstawanie w nocy (czasem i dwa razy) w celu napełnienia michy! Skończyło się wywalanie żarcia do śmieci, tylko dlatego, ze poleżało pół godziny i księciunio brzydzi się wziąć takie uleżane do swojej rozdartej gęby

Koniec i basta

Oczywiście gdy księciunio zorientował się, ze to nie jest "taka nowa gra"

jego obużenie sięgnęło zenitu

Zamanifestował to dość ostentacyjnie drapiąc kolumnę i gryząc krzesło

Aż mnie ręka zaświeżbiła .....

Już nie będę wspominać jaki lament mam od tego czasu w chałupie

Jęki, stęki, piski, skrzypy, dzikie wrzaski i dzwięki, których nawet zidentyfikowac nie potrafię

A odkąd księciunio stwierdził, że lament i złośliwości chyba nie pomogą postanowił sprowadzić pomoc z zewnątrz

Wisi więc godzinami na siatce na balkonie jak ukrzyżowany i drze się w niebogłosy aż się echo po okolicy niesie

Aż dziw bierzę, że sąsiedzi jeszcze do TOZu nie zadzwonili
A wczoraj zginęły mi skarpetki. Wyjęłam je z szuflady, położyłam na łóżku i poszłam się napić. Wracam ...

jaka cholera ...

gdzie moje skarpetki ....

Oczywiście pierwsza myśl - zlokalizować księciunia - jak znajdę jego to znajdą się też skarpetki

Znalałam gada na balkonie
Ha! - myślę sobie -
Mam Cię! Ale mały leżał spokojnie z twarzą anioła i miną mówiącą
No tak! Znów moja wina! Nie odpowiadam tylko za trzęsienie ziemi, koklusz i gradobicie! 
Głupio mi się zrobiło, więc wzięłam się za dalsze poszukiwania stwierdzając, że tym razem chyba oskarżyłam go bezpodstawnie ....

Po godzinie poddałam się. Trudno! Nie ma! Zginęły, przepadły bez śladu! Zdegustowana istnieniem czarnej dziury w moim prywatnym mieszkaniu poszłam spać. Śpie w najlepsze, gdy nagle do mojej świadomości zaczyna się wdzierać jakiś tajemniczy dźwięk ....
Szzzuuuuurrrrrr...., Szzzzuuuuuuurrrrrr..., szzzzuuuuurrrrrr...., pacccc...., szzzzzuuuurrrrr...., stukkkk...., iiiiiiiii...., iiiiiiii...., skrzyyyyyppp...., skrzyyyyyyyyyyyypppppppppp..., ŁUP! jak coś nie huknie o podłogę!!!! Zerwałam się z łóżka jak poparzona, przydzwoniłam w drzwi, odbiłam się od ściany i wylądowałam z wielkim poślizgiem na miejscu zdarzenia

Na środku drugiego pokoju leżała wywalona do góry kołami suszarka z praniem, a z pokoju nie bacząc na nic dawała dyla Zuza z oczami ja spodki i ogonem grubości własnego tułowia

Za mną do pokoju wpadł Aton zobaczył co się narobiło, usiadł na środku tego burdelu i popatrzył mi prosto w moje zaspane ślepia. Jego wzrok mówił głośno i wyraźnie
I jak Ci teraz babulcu jeden ?
Założe się, ze myślałaś, że to ja
Po czym wstał i z dumnie usniesionymi głową i ogonem udał się w sobie tylko znane miejsce. A mi zrobiło się głupio poraz drugi

Wstałam podnosząc suszarkę i zbierając pranie. Przywróciłam wszystko do poprzedniego stanu i już miałam wyjść z pokoju, gdy coś mi śmignęło przed oczami .... Schyliłam się i zaglądnęlam pod regał. Pod spodem umierały w agonii moje skarpetki całe pozaciągane, podziurawione i poszarpane

wyciągnęłam je spod mebli i dokonałam fachowych oględzin. Oczywiście były pokryte pieknym futrem w kolorze srebrzystym sorell

Z dziką pasją w oku, dumna jak paw, ze jednak miałam rację poszłam poszukać małego mordercy

Siedział na parapecie. Podeszłam do niego, popatrzyłam mu w oczy, wyciągnęłam zza pleców zwłoki skarpetek i mówię:
I co teraz!? Kto miał rację ?!
Myślałeś, ze mnie, starą wygę, wyprowadzisz w pole?!
Mały spojrzał na mnie, na skarpety, wziął je w swoją małą paszczę i udał się w blizej nieokreślonym kierunku, w bliżej nieokreślonym celu... Ja połozyłam się do łóżka ... Po chwili, już przez sen, usłyszałam jak mały w pokoju obok wykonuje sekcję zwłok na martwych skarpetkach latając jak opętany po drapaku ......