Mi się wydaje, że ona trochę ma świadomość wyciągnięcia za uszy z choroby

i może jednak jest tak, że ten brzuch miała wrażliwy od dawna (może to jakieś niewielkie, wiekowe zwyrodnienia chorobowe?), teraz ma chwilową ulgę i pozwala się dotykać..?
W każdym razie przylepna jest aż za bardzo
No i tego ten... miałam dla niej dom obiecany, ale przyszła choroba. I w międzyczasie TŻ powiedział, że jak koniecznie chcę, to mogę ją zostawić. Dziś zamierzam z nim porozmawiać na ten temat raz jeszcze i upewnić się, że akceptuje fakt, że kota będzie jeszcze z nami kilka ładnych lat

i jeśli potwierdzi, to kota zostaje.
Trudno, nie będzie już tymczasowania. Będzie Carmen
