Dawno nic nie pisałam, a to dlatego, że właściwie nic ciekawego się nie dzieje, życie płynie spokojnie, koty maja się swietnie, ogródek jest ciągłym hitem, nie zważając na pogodę. Widać, że dopiero teraz koty przywykły do tego miejsca, aż niepojęte ile czasu musiało minąc by się przyzwyczaiły, teraz juz nawet hałas nie straszy ich tak bardzo, choć generalnie są płochliwe. Gia jest cudowna, jak ją Wedel wkurzy, trzaska go łapą, albo syczy, warczy,ale właściwie wyczuwam że to jest na zasadzie" odczep się dzieciaku, irytujesz mnie"... koty wychodząc na ogród stały się bardziej szczęśliwe, maja co robić, apetyty dopisują, nawet futerka mam wrażenie ładniejsze, oby tak dalej... Gia jest bardzo mądra, nadal spi w łóżku z nami, tuli się, podaje genialnie łapę i bawić się potrafi jak dzieciak, a gdy jest potrzeba zrobi groźną minę nauczoną od cioci Bajry;) Luna czuje się póki co dobrze, też uwielbia ogródek, rządzi niewątpliwie, z moich obserwacji pomimo tego że najmniejsza nie pozwoli sobie na wszystko i podniesie swoją królewską łapę na 3 razy większą Gia, która widac czuje respekt, Wedlem natomiast poniewiera, rudy kocur z adhd już taki pozostanie, wiem że na pewno nie nadaje się do dokocenia, ciesze się że zaakceptował sytuację, dużo dało zwiększenie przestrzeni, nowe wyzwania itd. życzyłabym sobie aby nadal tak się układało.
