Jak pensja dotrze, to postaram się coś na bazarku kupić

Gratuluję oswajania Maciusia

On faktycznie rokuje na miziaka

A Kocurra wyrobiła sobie chyba poranny rytuał: starczy, że się rano poruszę, tzn. podniosę głowę, a zapoczątkowuje to w moim pokoju ciąg dźwieków: miauu (z drapaka albo z wiklinowej budki), kic-kic (z oparcia fotela), łuup (z paneli), tup-tup, łuuup-skrzyp (skok na łóżko), szur-szur, mrrrrrrrrrrrr, miuuu

A potem kwadrans miziania, przewalania się w pościeli i coraz śmielszego łażenia po człowieku

Coraz rzadziej zarabiam podczas tych miazianek pacnięcie łapą (grzeczne, bez pazurów, Kocurrowe), chociaż ciągle to się zdarza.
Z kolei Maleństwo wykazało się ostatnio jako kot obronny

Na mój balkon, jak już wspominałam, przyłażą obce, często wolnożyjące kocury, co prawda siatka trzyma je na zewnątrz, ale Elfik i tak uznał, że posłanka i miski z chrupkami należy bronić

Kocianny Tri i Kocurra zarejestrowały natrętów, ale niespecjalnie się nimi przejęły, za to Fairy sterczała przy siatce z ogonem napuszonym jak szczotka do klozetu, wydając groźne warczenie

I nie ruszyła się z balkonu, dopóki kocur nie zniknął w krzaczorach
A relacje Kociannowo-Kocurrowe dalej dostarczają mi rozrywki. Ostatnio doszło do jakiejś wymiany syków (Skierkowych) i przeciągłych, wymownych spojrzeń (Kocurrowych) na drapaku. I chociaż Skierutek zajmował wyższą półkę, to podczas tego starcia (bezkrwawego, wykorzystującego głównie siłę charakteru

) ostatecznie dał drapaka na komodę, gdzie stoi wiklinowa budka (zajmowana naprzemiennie przez Skierkę i Kocurrę). Ale Skierutek nie zniżył się do schronienia w budce, o nie! Wskoczył na jej czubek

Nie wiem, czy po to, żeby poprawić sobie samopoczucie po scysji z Kocurrą, czy żeby udokumentować swoją wyższość

Lwica na skale po prostu, noo
