
Wątek spadł w odmęty niepamięci, ale też i pisać nie bardzo jest o czym. Koty, co prawda, się nieco ożywiły (a Kuleczka nawet zdążyła zwariować - ale o tym później), ale poza tym nic specjalnego. Ze zdjęciami też kłopot, bo stwory nieużyte nawet sypiają w tych samych miejscach (że o stałych pozycjach już litościwie rozwodzić się nie będę).
Glucur jak zwykle większość czasu spędza na "aktywnym wypoczynku" (mlaszczą zawzięcie przez sen), przez co jedynym sensownym ujęciem jest jego nos (proszę o wyrozumiałość - robienie zdjęć czarnemu kotu nie należy do moich mocnych stron)


O wiele bardziej ciekawa w tym względzie okazała się Kuleczka, która postanowiła zamelinować się w posłaniu i łypać zza węgła na świat niczym klasyczna ciotka-poduszkowiec.

Głęboką niechęcią napawa mnie fakt, że nieuchronnie nadszedł czas corocznego wysiewu Trawy Do Leżakowania. Od tygodnia spoglądam na balkon (obłysiały nieco po zimie) i zupełnie nie mogę się zebrać. Dziś byłam już o krok, ale ponieważ wiało jakby się diabeł powiesił, mogłam ze spokojnym sumieniem oddalić się w popłochu w nieznanym kierunku i odłożyć ... na jutro (?) rewolucję trawiastą.