Dzielne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE 2

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 13, 2013 13:35 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Agop pisze:u nas dzisiaj rano przed miską nastąpił "wyrzyg".... i żeby jeszcze jakiś kłak w środku był to bym sie ucieszyła....sama ślina i nic wiecej....

Magnolka czasami tak ma, że sama ślina a dzień czy dwa później - kłaki.


Dzisiaj pojechałam z nią do weta, bo kuśtykała mocniej (ta jej na urlopie, ale tam jest kilku o specjalizacji "koty"): o ile wylizane kolanka to zapewne stawy przy okazji katarku, o tyle utykanie obecnie jest efektem naderwanego mięśnia (szalony diabełek skacze wszędzie bez umiaru, a doopka urosła /już ma 4.3 kg, ale wet podotykał mięśnie, pooglądał i nie kazał ograniczać jedzenia, bo na razie wygląda OK/ no i mięsień nie wyrobił przy wspinaczce na szafki), bo stawy są w miarę OK, a już na pewno nie na tyle, żeby aż tak utykała. Dostała odrobinę tolfedyny w zastrzyku i od jutra mam jej przez tydzień dawać 1/4 tabletki na dobę (mała dawka - delikatnie dla nerek i żeby kotuś całkiem nie zaczął brykać na uszkodzonym mięśniu), a jak się nie poprawi za tydzień, to przyjść do kontroli. Całą drogę miałam śpiewy i dopiero jak zobaczyła przez kratki nasz blok, to przestała; transporterek to aż skakał. Wet powiedział, że najlepiej by jej było ograniczyć ruch, ale wątpi, żeby się udało - dobrze, że choć przestała skakać na szafę: chyba zrozumiała, że z tym uszkodzonym mięśniem to nie jest najlepszy pomysł skakać na 1.2-1.4 metra w górę, zaczepiać się pazurkami o brzeg i podciągać na łapkach do góry (bo tak normalnie to ma problem doskoczyć).

W każdym razie jestem spokojniejsza, że z wirusika to było lekko problematycznie ze stawami i trochę je wylizwała, ale przestała wraz ze zniknięciem katarku, a to kuśtykanie to raczej tylko naderwany mięsień (boli, ale i tak mniej groźne niż całe mnóstwo rzeczy). Na stawy dostanie suplement, bo zaszkodzić nie zaszkodzi, a trochę wzmocni i trochę jej tauryny będę kilka dni dodawać do jedzonka, żeby mięśniowi łatwiej było się regenerować.

Zajęło mi to moment (przyjmowało 3 lekarzy, a po 13 jest zwykle najmniejszy ruch), koszt 40zł ze wszystkim, a przynajmniej jestem spokojniejsza (bo Magnolcia szczęśliwa od tego nie była, aczkolwiek po zastrzyku chyba jej nieco lepiej; zastrzyk miała tak szybko zrobiony, że nawet nie zdążyła zauważyć, że coś jej robią i się wkurzyć: dzisiaj nawet nie dostała ani katarku, ani łupieżu - chyba zaczyna rozumieć, że weci to nie mordercy kotów i bywają pomocni).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon maja 13, 2013 16:50 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Jestem. Podczytuję, tylko pisać nie mogę - łapa boooli :(
Nieustajaco za wszystkich Walczących :ok:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 18:23 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

No to witaj w klubie bolących łapek - Magnolka naderwany mięsień i moje przepracowane nadgarstki :P na marginesie: w ulotce tolfedyny piszą, że wśród działań niepożądanych jest utrata apetytu - u Magnoli póki co jeszcze wzrósł (pewnie z radości, że nie boli). Mam nadzieję, że jej żołądek i nerki nie ucierpią zbytnio od tego leku (w sumie u ludzi też tak jest, że jak ktoś raz na jakiś dłuższy czas coś tam weźmie, to nie jest tragicznie - gorzej jak ktoś się faszeruje bez umiaru) dzisiaj Magnolka stała na stole i grzecznie trzymała łapkę patrząc na weta: zero wyrywania czy czegokolwiek - ja nie wiem, co oni tam robią, że Magnolia taka u nich grzeczna (ale nie sparaliżowana, bo się rozgląda i mierzy każdego przechodzącego w okolicy ludzia - o dziwo: już miała kontakt z dwoma wetami-facetami i ich się nie boi, a wszystkich innych facetów się boi 8O nawet jak usłyszała głos brata przez skype, to od razu panika, a tam tylko się rozgląda: trochę przerażona, ale ciekawska).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon maja 13, 2013 19:06 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Każdy lek może mieć większe czy mniejsze skutki uboczne. Nie mniej jednak przy prawidłowym stosowaniu i nie nadużywaniu, te negatywne skutki mogą w ogóle nie wystapić.
Apetyt Magnolii to chyba dobrze - kocia przecież cały czas regeneruje organizm. No i pięknieje :)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:15 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Witam,

Gorące pozdrowienia z mojego urlopu na Krecie ;-) jest cudownie!!!! ;-) przede wszystkim słonecznie! ;-)
Po raz kolejny okazało się, że koty mnie lubią i traktują jak przyjaciela :piwa: Już na wejściu do naszego lokum przywitała nas miaucząca kotka z wyrzutami co tak późno przyjeżdżamy a ona tu głodna czeka, rzeczywiście byliśmy prawie o 24:00..... Oczywiście została nakarmiona i kiedy rano wstaliśmy zobaczyliśmy kotkę + trójkę jej małych. Bidulka straszna! Głodna! Aż boję się aby nie przekarmić. Na dodatek nie wiem czy znów nie jest w ciąży :( albo brzuszek zaokrąglił się od jedzonka, albo to drugie....ehh... niestety, ale chyba nikt się nią nie zajmuje :(
a kotka wygląda tak:

Obrazek
i jeszcze z daleka z małymi, teraz już malce podchodzą do drzwi. Aż mi szkoda, co z nimi będzie jak wyjedziemy :(
Obrazek
a to troszkę słonka dla Was ;-)
Obrazek

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:19 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

fifi2005 pisze:Witam,

Gorące pozdrowienia z mojego urlopu na Krecie ;-) jest cudownie!!!! ;-) przede wszystkim słonecznie! ;-)
Po raz kolejny okazało się, że koty mnie lubią i traktują jak przyjaciela :piwa: Już na wejściu do naszego lokum przywitała nas miaucząca kotka z wyrzutami co tak późno przyjeżdżamy a ona tu głodna czeka, rzeczywiście byliśmy prawie o 24:00..... Oczywiście została nakarmiona i kiedy rano wstaliśmy zobaczyliśmy kotkę + trójkę jej małych. Bidulka straszna! Głodna! Aż boję się aby nie przekarmić. Na dodatek nie wiem czy znów nie jest w ciąży :( albo brzuszek zaokrąglił się od jedzonka, albo to drugie....ehh... niestety, ale chyba nikt się nią nie zajmuje :(
a kotka wygląda tak:

Obrazek
i jeszcze z daleka z małymi, teraz już malce podchodzą do drzwi. Aż mi szkoda, co z nimi będzie jak wyjedziemy :(
Obrazek
a to troszkę słonka dla Was ;-)
Obrazek



Hejka:) :1luvu:
serce ściska normalnie :(
pewnie wciąż myślisz o kociakach :(
wspaniałą pogoda, super :ok: :1luvu:

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon maja 13, 2013 19:21 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Hejka!

Oczywiście myślę o moich kociakach, ale są w dobrych rękach :D Przyjechali do nich teściowie z Wa-wy i pomieszkują u nas przez te dni :piwa: . Pogoda w Łodzi kiepska i koty cały czas śpią rozłożone na naszym łóżeczku w sypialni :D

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:25 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Animus pisze:Byłam u kici, trikolorek łamie mi serce :(
viewtopic.php?f=1&t=153071


Animus, rozumiem cię, bo mi z kolei ten kotek łamie serce i nawet zaoferowałam DT, podobnie jak Magnolce ;-)
viewtopic.php?f=13&t=152644

P.S. zmieniłam link z 5 strony, na pierwszą
Ostatnio edytowano Pon maja 13, 2013 19:43 przez fifi2005, łącznie edytowano 1 raz

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:33 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

jejku, masakraaaaaaaaaaa :( :( :(

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon maja 13, 2013 19:40 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Noooo..... masakra! bidulek straszny!!!!! :( Kiedyś mój mąż powiedział, że takich kotów jak mój Tofik to mógłby mieć więcej :ok: więc może.... jak mam trzy, to wychowałyby się i cztery....... :kotek: :kotek: :kotek: :kotek: ?

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:44 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

ależ oczywiście! :mrgreen: ja mam :kotek: :kotek: :kotek: :kotek: :kotek:

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon maja 13, 2013 19:50 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

to moje śpiochy, miejsce dla czwartego by się znalazło. W końcu łóżko ma 4 rogi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Obrazek

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:55 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

gpolomska pisze:Dzisiaj pojechałam z nią do weta, bo kuśtykała mocniej...
No właśnie chciałam dzisiaj zaproponować wizytę (i może rentgena jakiego), bo mnie ta łapeczka martwiła. Cieszę się, że wiadomo i że do ogarnięcia. Magnolcia skacze i lata, bo odbija sobie nieruchome siedzenie w schronie. Wie, że jest u siebie, że bezpieczna, to szaleje.

Kurczę, dziewczyny. Nie dawajcie łamać sobie serc. No rozumiem, jakiś megaatrakcyjny obiekt (dla mnie - wysoki, zadbany, w odpowiednim wieku, proporcjonalnie zbudowany, inteligentny brunet o fiołkowych oczach, z jedną podstawą zaletą - zakochany we mnie ze wzajemnością), z którego może być jakiś pożytek, no to niech będzie, może złamać, bo Wy chyba zajęte (?), ale futerka?

Poczytałam wątek Stefanka (brawo Fifi!) i internatowej tri (powodzenia Animus!).

Tygrysek dalej rozesrany. No wiem, że od razu się nie unormuje, bo tych wrednych (...) - automoderacja - od razu się nie da pozbyć, a później jelitka muszą dojść do siebie. Więc spokojnie czekam. I karmię. Żre dziennie czterodniową porcję. Tzn. steryd i giardie żrą. Ponieważ ma siłę, by się o żarcie drzeć, to małe co-nieco jednak wchłania. Masz rację, Iza - wetów mam naprawdę super. Bo mogli póść po najmniejszej linii oporu i stwierdzić, że przy niewydolnej trzustce przypałętało się w efekcie podawania Kreonu drażliwe jelito i bym uwierzyła. A się zastanawiali intensywnie (nawet brali pod uwagę możliwość rozsianego przerzutu w jelicie grubym, który można zobaczyć tylko na rezonansie. Albo tomografii - kurczę, nie pamiętam, o którym z tych badań mówili, ale z tego powodu zrezygnowaliśmy z usg. Tygrysek taki chudzina, że każdy guz w brzuszku by wymacali, tylko rozsiewu nie stwierdzą). Dwa tygodnie temu kupkę na kokcydia badali, bo się wydawała możliwa i byliśmy wielce zawiedzeni, że nie wyszła. Profil biegunkowy powiedział by nam niewiele więcej niż wiemy, no więc jeszcze ten test na antygeny lamblii wymyślili, na wszelki wypadek, żeby wykluczyć. No i bingo! Cieszę się, bo wiedzą, jak się tego paskudztwa pozbyć i właśnie jesteśmy w trakcie.

Irysku - łapki współczuję.
Agop - jak rzyganko? Powtórzyło się?
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon maja 13, 2013 20:32 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

fifi2005 pisze:to moje śpiochy, miejsce dla czwartego by się znalazło. W końcu łóżko ma 4 rogi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Obrazek

cudowności :1luvu:

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto maja 14, 2013 9:37 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

fifi2005 pisze:a to troszkę słonka dla Was ;-)
Obrazek

O, przyda się i to bardzo!

Jak widać kociaki nigdzie nie mają łatwego życia :-( a Twoje kotusie na łóżku piękne - wyglądają jak takie ciasteczka :D


Co do lambli/giardi: jak Mokate przyjechała, to był jeden z moich pierwszych pomysłów po czytaniu w necie o biegunkach - oczywiście test był negatywny, a winne były glisty i trzustka oraz wątroba. Szkoda, że mi nie przyszło do głowy tego podpowiedzieć przy Tygrysku (oj głupia ciemna ja).


Magnolia dzisiaj o 1:30 obudziła mnie wymiotami - wyglądało jak odrobina jedzenia podbarwiona krwią, ale może akurat ta karma po przetrawieniu taki ma wygląd; zauważyłam, że jak w ulotce piszą, że mogę wystąpić skutki uboczne, to u Magnoli jest duża szansa na ich wystąpienie (z imaverolem też tak było, że po 2 dniach zaczęły się biegunki); dostała chwilę później jeść (bo wiadomo, że do picia się Jej nie zmusi), ale już nie zwracała (na szczęście). Dzisiaj dużo ładniej chodzi i zostawiła całkiem w spokoju kolanka (widać stawy też jednak bolały), których jeszcze totalnie nie wydarła, ale widać przełysienia; na szczęście jeszcze za bardzo nie skacze (tylko na krzesła); czytałam ulotkę tofedyny (tę kanadyjską) i tam jest więcej niż w polskiej; wiem też, że niektórzy polecają połowę dawki (czyli 2mg/kg m.c.) co 2 dzień - no to spróbuję tak z Magnolcią, może nie będzie zwracać - szczególnie, że dzisiaj prawie nie utyka i dużo chce Jej się chodzić, a że raczej mało w życiu brała leków, więc może wystarczy Jej ta okrojona dawka :-| moja Mama też nie może większości leków - w szczególności przeciwbólowych, sterydów i niesterydowych przeciwzapalnych, bo od razu krwawienie z jelit.

Czytałam o naderwaniach mięśni - najważniejsze jest nie przeciążać (dlatego jestem windą dla Magnolci do góry i na dół na szafek: Pani stoi i krzyczy pokazując, gdzie chce, a z powrotem też krzyczy), delikatnie gimnastykować, żeby było w ruchu i dużo białka (tauryna u ludzi też wspomaga regenerację mięśni), a w ostateczności jak bardzo boli, to leki przeciwbólowe i przeciwzapalne - wygląda na to, że leki tu nie są kluczowe jak w niektórych przypadkach np. antybiotyk, więc damy radę nawet jakby połowa dawki co drugi dzień nie przeszła; czytałam, że u kotów regeneracja takiego mięśnia trwa od kilku do kilkunastu tygodni - super :evil:

Dzisiaj mi przyszły suplementy dla Magnolii - piszą, że profilaktycznie połowa dawki leczniczej, więc Jej tak podam - jeśli mi się to uda oczywiście ukryć w jedzeniu, bo po dobroci nie jestem naiwna, że sama zje (aczkolwiek dam powąchać - ponoć cuda się zdarzają), a do pycholka wrzucać to byłby taki stres, że jak coś nie jest niezbędne, to nie będę Jej wkurzać.

Widać, że czuje się dzisiaj lepiej: więcej chodzi, w nocy kilka razy traktorzyła i ugniatała, a głodna co godzinę (ale twarda jestem - je tyle, ile powinna). Oczywiście jak pojadła o 2 w nocy, to od 4 non stop po mnie skakała, trącała łebkiem itd. na zasadzie "pobawimy się?" - jak nie chciałam wstać (musiałam poduszkę na głowę, bo mnie znowu zębami za włosy traktowała), to zaczęła sama jak wariat biegać po mieszkaniu (najważniejsze, że nie skakała - to najgorzej przeciąża).

Wczoraj mi wet mówił, że niektóre koty są takie dynamiczne i w starszym wieku (póki tylko mogą), więc Magnolcia może zostać takim wiecznym kociakiem na lata :D dzisiaj z tymi suplementami dostałam kilka gratisów (bo kiedyś mi z zamówieniem zawalili - zrehabilitowali się tak, że mi szczęka spadła) - w tym kilka myszek do zabawy: tylko przyszedł kurier, to Magnolka zamiast w nogi, to wystawiła łepek z szafki i patrzy, co dla niej mam (bo przecież jak paczka, to na pewno dla niej) - zażądała zniesienia na dół ("bo jak nie to sama skoczę"), wlazła na parapet i dawaj bawić się myszkami: polegało to na tym, że kładę 3 myszki, a ona je zrzuca na podłogę uderzeniem jak w golfa i krzyczy "no to podaj jeszcze raz" - poczułam się jak kiedyś przy zabawie z bratanicą/bratankiem, gdy podawałam grzechotkę, a oni "siup" rzucali ją w dal i darli się w niebogłosy, żeby znowu podać. Heh...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Franciszek1954, Lifter i 70 gości