-zapłakały ( wierzę w to i nie będę sprawdzać )
-przestały jeść (zwłaszcza Leoś)
-ZDREDZIŁY!!!!!
Ale wiesz: skoro urlop udany a koty zdrowe...

Szukamy PA w Katowicach.
Jeśli macie jakichś znajomych znających się na rzeczy- plissss..!
Chodzi o imć Tomasza.
Sprawa jest poważna, potrzebny doświadczony wizytator!
A'propos :koty Kotkinsy odbyły już na wizytację częściowo gotowej kuchni.
Amelia mianowicie zwizytowała wszystkie zakamarki - weszła do szuflad, przebiegła się blatem (a jest co biec- 2,70 m!) ,w szafce , w której zainstalujemy piekarnik jest taka dziura , ma z 15 cm i Ameczka już przez nią przeszła do szafki obok. Jedna z szafek nie ma jeszcze przykręconej ścianki tylnej i to jednak daje sporo możliwości np. można wejść :
- na półkę. I posiedzieć.
- na półkę i zejść tyłem , przejść pod szafką i wyjść z przodu
- przejść pod szafką i zaczaić się z tyłu a potem wyskoczyć na półkę. I posiedzieć.
I jeszcze kilka wariantów.
Leoś niestety wybrał półkę w szafce obrotowej...Leukocik ciężki jest...półkę obróciło...było przerażone "MIAU!!!!" i desperacki skok do drugiej szafki, gdzie nastąpiło zaklinowanie się tłustego kociego zadka w otworze szufladowym (jeszcze nie założyli szuflad)...
Leonid wiał z podniesionym ogonem i wyrazem totalnej paniki w oczach aż się kurzyło...bo u nas ciągle się kurzy niestety, choć już mniej po wizycie Pani sprzątającej.
Kuchnia nie jest domeną kocurów.
Dla kocurów jest KANAPA...
Fionia weszła do kuchni i jako prawdziwa dama popaczyła na wystrój.
Powąchała jedną z szafek.
Obejrzała dokładnie blat.
Przeszła się nowym parapetem (pamiętając przy tym żeby iść z gracją- przez okno ktoś może na kota patrzeć i niech wie, że u Kotkinsów mieszka PRAWDZIWE CUDO) i zostawił kleksik od noska na i tak wymagającej mycia szybie.
Barmdzo ładmna ta nowa kuffnia...i pjnekne kolory wew njej masz.
Mje siem podobywa i bjały ,i gafitowny ,i beżowny.
To som najprześliczmniejsze kolory śfjata!
Bendziem tu jadali ffszycy!
No...ma rację!
Dowód?
Proszę bardzo!

