Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 23, 2012 21:28 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

to fakt........ :ok: :lol: :lol:
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 23, 2012 21:35 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:
lidka02 pisze:
iwoo1 pisze:
lidka02 pisze:Iwoo1 my tego :roll: jakiego tego :mrgreen: .Mamy dzieci więc jak tego :ryk: :ryk: :piwa:


Można zmienić przecież orientację seksualną :roll: :piwa:

Tak po 40 wszystko można :mrgreen: i po 40 człowiek ma trochę z............. :mrgreen: :piwa:


Osła, trochę z lwa :mrgreen: :D :D :D

My to mamy z lwa :mrgreen: .Toć to taki duży kotek :ryk:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Wto paź 23, 2012 22:05 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

lidka02 pisze:
iwoo1 pisze:
lidka02 pisze:
iwoo1 pisze:
lidka02 pisze:Iwoo1 my tego :roll: jakiego tego :mrgreen: .Mamy dzieci więc jak tego :ryk: :ryk: :piwa:


Można zmienić przecież orientację seksualną :roll: :piwa:

Tak po 40 wszystko można :mrgreen: i po 40 człowiek ma trochę z............. :mrgreen: :piwa:


Osła, trochę z lwa :mrgreen: :D :D :D

My to mamy z lwa :mrgreen: .Toć to taki duży kotek :ryk:


O właśnie tak, chociaż osiołek jest uparty, to może też z niego coś mamy :roll: ale tylko w dobrym tego słowa znaczeniu :ryk: :ryk:

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto paź 23, 2012 22:08 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Ja mam coś z osła na pewno mój mi mówi to ostatni :kotek: a ja taaaaaaaaaaaaak :oops: i jak osioł jestem przy swoim...i zabieram .. :mrgreen: .

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Wto paź 23, 2012 22:19 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

lidka02 pisze:Ja mam coś z osła na pewno mój mi mówi to ostatni :kotek: a ja taaaaaaaaaaaaak :oops: i jak osioł jestem przy swoim...i zabieram .. :mrgreen: .


Bo my już tak mamy :D :ok:

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw paź 25, 2012 11:38 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Wczoraj byłam z Bonią u weta do kontroli. Gardziołko już w porządku ale okazało się, że ząbki w tragicznym stanie. Dziąsła czerwone, kamień na zębach.
Będziemy usuwać kamień, ale może okazać się, że trzeba będzie usunąć trochę ząbków. I z czego? Kotka od maleńkiego w domu, zasadniczo je samo suche, powinna mieć dobre zęby, ma dopiero 7 lat.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw paź 25, 2012 11:51 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

iwoo1 pisze:Wczoraj byłam z Bonią u weta do kontroli. Gardziołko już w porządku ale okazało się, że ząbki w tragicznym stanie. Dziąsła czerwone, kamień na zębach.
Będziemy usuwać kamień, ale może okazać się, że trzeba będzie usunąć trochę ząbków. I z czego? Kotka od maleńkiego w domu, zasadniczo je samo suche, powinna mieć dobre zęby, ma dopiero 7 lat.

Te karmy niby dobre ale jednak chyba nie bardzo .. :?

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Czw paź 25, 2012 11:53 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

lidka02 pisze:
iwoo1 pisze:Wczoraj byłam z Bonią u weta do kontroli. Gardziołko już w porządku ale okazało się, że ząbki w tragicznym stanie. Dziąsła czerwone, kamień na zębach.
Będziemy usuwać kamień, ale może okazać się, że trzeba będzie usunąć trochę ząbków. I z czego? Kotka od maleńkiego w domu, zasadniczo je samo suche, powinna mieć dobre zęby, ma dopiero 7 lat.

Te karmy niby dobre ale jednak chyba nie bardzo .. :?


Kupiłam kiedyś pastę do zębów i specjalną szczoteczkę, ale umyć kotu zęby to mistrzostwo świata.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw paź 25, 2012 12:07 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Koty wrocławskie polecają się do adopcji: http://www.kocizakatek.pl
Zapraszam na wątek Kociego Zakątka: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=154740

wiiwii

 
Posty: 2287
Od: Pt sty 13, 2012 17:33
Lokalizacja: Sosnowiec/Wrocław

Post » Czw paź 25, 2012 12:16 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Czytam i włos mi się również zjeżył.. Chwała Bogu, że Miszka już jest z powrotem szczęśliwym kotkiem :ok: :ok:

Pamiętam dwa odebrane od ludzi koty, na szczęście sami chcieli zwracać..
Jedna z dziewczyn, odebrana po 9 miesiącach!, ciut dłużej dochodziła do siebie po durnym domu (z dzieckiem), który również oszukiwał, ale teraz jest w domu wymarzonym, jest uwielbianą i "rozszczęśliwioną" jedynaczką.
Druga od razu dziękowała za wybawienie, po jednym dniu w obcym domu (ludzie dorośli, ale syn niepełnosprawny umysłowo), swojej opiekunce i mnie - nieznanej osobie - liżąc i miziając się podczas jazdy samochodem do domu.. Wiecie zresztą jak wygląda kocia radość, nie ma nic bardziej cudownego na świecie..

vip pisze:No cóż, może zostane teraz zlinczowana, ale...niestety nie oddałabym kota do domu, gdzie jest małe dziecko.
Chyba, że miałabym pewność, że rodzice sa ludźmi bardzo odpowiedzialnymi.
Dziecko to tylko dziecko, samo z siebie pewnych rzeczy nie rozumie, a zanim się nauczy, też mija troche czasu.
A dzieci mają baaaardzo duża wyobraźnię :? .


Nie zostaniesz pewnie :wink:
Zgadzam się, ale nie do końca :D
Ale że uważać wyjątkowo bardzo w tej sytuacji trzeba, to niewątpliwie :!:
Ja sama podjęłam decyzję o adopcji zwierzaka, kiedy zauważyłam niespodziewane symptomy okrucieństwa u mojego zawsze łagodnego 6-latka. Może była to decyzja ryzykowna, ale wiedziałam, że nie wolno mi nie zrobić nic. Od 21 lat mamy koty. Ze względu na pracę nie jestem w stanie przygarnąć psa, a szkoda, bo życie byłoby bogatsze (takie jak moje całe dzieciństwo). Teraz ten właśnie syn jest moim największym przyjacielem w opiece nad naszym kociarstwem, kiedy byłam w robocie, to właśnie on karmił co 2 h i masował trzytygodniowe gnojki bez mamy, jest najcudowniejszym, najcieplejszym i najbardziej odpowiedzialnym facetem pod słońcem. A ja najszczęśliwszą mamą :D

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 25, 2012 17:47 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty



Ale się uśmiałam :D :ryk:

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw paź 25, 2012 18:02 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Kaprys2004 pisze:Czytam i włos mi się również zjeżył.. Chwała Bogu, że Miszka już jest z powrotem szczęśliwym kotkiem :ok: :ok:

Pamiętam dwa odebrane od ludzi koty, na szczęście sami chcieli zwracać..
Jedna z dziewczyn, odebrana po 9 miesiącach!, ciut dłużej dochodziła do siebie po durnym domu (z dzieckiem), który również oszukiwał, ale teraz jest w domu wymarzonym, jest uwielbianą i "rozszczęśliwioną" jedynaczką.
Druga od razu dziękowała za wybawienie, po jednym dniu w obcym domu (ludzie dorośli, ale syn niepełnosprawny umysłowo), swojej opiekunce i mnie - nieznanej osobie - liżąc i miziając się podczas jazdy samochodem do domu.. Wiecie zresztą jak wygląda kocia radość, nie ma nic bardziej cudownego na świecie..

vip pisze:No cóż, może zostane teraz zlinczowana, ale...niestety nie oddałabym kota do domu, gdzie jest małe dziecko.
Chyba, że miałabym pewność, że rodzice sa ludźmi bardzo odpowiedzialnymi.
Dziecko to tylko dziecko, samo z siebie pewnych rzeczy nie rozumie, a zanim się nauczy, też mija troche czasu.
A dzieci mają baaaardzo duża wyobraźnię :? .


Nie zostaniesz pewnie :wink:
Zgadzam się, ale nie do końca :D
Ale że uważać wyjątkowo bardzo w tej sytuacji trzeba, to niewątpliwie :!:
Ja sama podjęłam decyzję o adopcji zwierzaka, kiedy zauważyłam niespodziewane symptomy okrucieństwa u mojego zawsze łagodnego 6-latka. Może była to decyzja ryzykowna, ale wiedziałam, że nie wolno mi nie zrobić nic. Od 21 lat mamy koty. Ze względu na pracę nie jestem w stanie przygarnąć psa, a szkoda, bo życie byłoby bogatsze (takie jak moje całe dzieciństwo). Teraz ten właśnie syn jest moim największym przyjacielem w opiece nad naszym kociarstwem, kiedy byłam w robocie, to właśnie on karmił co 2 h i masował trzytygodniowe gnojki bez mamy, jest najcudowniejszym, najcieplejszym i najbardziej odpowiedzialnym facetem pod słońcem. A ja najszczęśliwszą mamą :D


Tak , tylko u Ciebie sytuacja była zupełnie inna. Zrobiłaś to świadomie i myślę, że synek był pod Twoją kontrolą. Nie wzięłaś kota po to, aby na nim wyładowywał swoje emocje, targając kota z okrucieństwem. Była to z pewnością kontrolowana psychoterapia, która przyniosła rewelacyjne efekty. Z pewnością ryzykowna, ale sądzę, że gdyby synek np. znęcał się nad kotem, Twoja reakcja byłaby natychmiastowa i odpowiednia.
U mnie sprawa wyglądała inaczej. Dwuletnie rozwrzeszczane dziecko i cała rodzinka litująca się nie nad kotem, ale nad dzieckiem, któremu zabrano zabawkę.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt paź 26, 2012 19:41 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Dzisiaj koleżanka przyjechała ze wsi z trzema kociętami.
Tragedia, kotki z mamą śpią w szopie, gdzie wiatr dmucha i zimno z każdej dziury. Gospodarze twierdzą, że koty mają się dobrze, dostają mleko, ssają matkę i zjadają resztki ziemniaków z obiadu. Wszystkie są chore, kk a jeden ma bardzo duży brzuszek i ciągle płacze. Jeszcze kilka dni i nie byłoby kotków :(
Taki jest szacunek na wsiach dla zwierząt, których nie da się sprzedać na mięso.

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Pt paź 26, 2012 22:22 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Polecam, fajny konkurs na miau :)

viewtopic.php?f=20&t=146793
MIKUŚ
 

Post » Nie paź 28, 2012 0:00 Re: Moje koty - moja miłość, radość, moje troski i kłopoty

Właśnie przyniosłam z mojej piwnicy kota.
Piwnica cała zapaprana rzadkimi kupkami, w budzie gdzie dałam do środka pod koce poduszkę elektryczną siedzi skulone kocisko :(
Zabrałam do domu i teraz siedzi w klatce w mojej łazience, nie protestuje, wtulony w posłanko. Kiedy brałam go do ręki, był bardzo spokojny, gdy go pogłaskałam wyczułam każdy kręg kręgosłupa i każde żeberko. Straszna bidula. Jutro rano do weta.

Obrazek

Obrazek

iwoo1

 
Posty: 3454
Od: Pt sty 11, 2008 18:37
Lokalizacja: Sosnowiec

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: borysku, elkaole, Lifter, Marmotka, Sigrid i 15 gości