Witajcie, kochane,
dopiero się odzywam, bo byłam strasznie "zarobiona" w pracy, a kompa zabieram w czwartek. Jesteśmy i spieszymy zapodać, że zdjęć bezpośrednio na forum nie będzie na razie (długo by tłumaczyć) ale Kasi mogę wysłać parę śmiesznych fotek, jak wróci z urlopu. Mamy się dobrze

nie podajemy fluoksetyny, bo z obserwacji, okazała się niepotrzebna

Wyjaśniła się sprawa zniknięcia: moi siedzi (b. mili ludzie, pomagali mi szukać Bianki) mieli tego dnia cały czas drzwi otwarte, bo coś nosili, ja z resztą nigdy ich nie podejrzewałam, tylko ich synka, i mały widział kotka ale go też specjalnie nie trzymał, ona musiała skryć się gdzieś blisko drzwi i smyrgnąć, jak się nadarzyła okazja i dlatego zjawiła się tak niespodziewanie, bo moje drzwi były cały czas otwarte, ja w pierwszym odruchu myślałam, że z domu, jednak po przeanalizowaniu, to niemożliwe, bo u mnie w domu nie ma miejsc do schowania, jak tylko pod łóżkiem (wanna jest dla niej niedostępna, tylko głowę jest w stanie tam wcisnąć

). Najważniejsze, że jest i ma się dobrze

Bawi się chetnie, ale tylko w zabawy, które chce

Jeszcze póżniej napiszę dla wszystkich ogromne buziaki
