nie odnalazl sie

wszyscy w okolicy wiedza...nawec Ci z ktorymi my nie zdazylismy porozmawiac wczesniej.
dostalismy sie do tych opuszczonych budynkow..ale tam nic ani sladu

poza tym w czesci nie ma dostepu..gruz, galezie i inne graty.
no i nie spodziewalabym sie aby Jinx sie tam dostal...nie jest taki zwinny

w kazdym razie sa tam robotnicy, ktorzy maja zdjecie i nr tel do mnie. beda tam jeszcze 2 miesiace.
weci poinformowani.maja patrzec jak pojawi sie ktos z nowym kotem..maja zdecie nr tele i inne takie.
plakaty wisza wszedzie. nawet policja wie...
wczoraj spryskalam okolice naszego domu koci mietka bo Jinx bardzo lubi.
boje sie tylko, ze od wtorku nocy juz sporo czasu munelo i sobie nie poradzil...albo poddal sie sam

nie spodziewam sie ze wroci...nie Jinx:( schowal sie gdzies i siedzi...i nie wyjdzie

albo ktos go zabral...gdyby mial nie wrocic to mam nadzieje, ze ktos go przygarnal:(
sserce mi peka...i nie moge sobie wybaczy glupoty.
najgorsze, mze wczoraj w nocy pojawila sie nadzieja. po nawolywaniu slyszelismy miauczenie.nie potrafilismy sprecyzowac skad dochodzi...
sprawdzalismy tez czy moglismy slyszec Olivie albo kota sasiada.ale nie..przy zamknietych drzwiach nie bylo nic slychac

wiec mogl to byc Jinx...nie musial ale mogl.
tylko naprawde juz nie ma gdzie sie schowac w takiej odleglosci:(
nie wiem.glupieje.
do pracy nie chodze...szaleje w domu
