Ech... zostawilam koty w pokoju i pojechalam do Ursusa... Niestety eksperyment sie nie udal. Kiedy wrocilam do domu to Szara siedziala przerazona i zasikana na parapecie, jej kudly walaly sie na trasie tak jak i siki...
Nie wiem kto byl agresorem, ale obstawiam Leosia, bo siedzial niedaleko a ona na niego burczala.
Na Biala nie reaguje, jemu uwaznie sie przyglada i boi sie.
Mam nadzieje, ze nie nastapi znow glebokie cofniecie

Co mnie podkusilo

Znaczy wiem co. Od piatku nie bylo ani jednego powaznego spiecia...