I kolejny nowy - tym razem znów działkowy.
Dzisiaj rano na niego trafiłam podczas spaceru z Radkiem wokół działek. Pierwsza go wypatrzyłam i całe szczęście, bo kocisko już szło zadowolone w moją stronę. Zdążyłam capnąć Radka na ręce i tylko mógł pluć z wysokości

Zaniosłam Radka do altany i wróciłam z chrupkami do Nowego.
Nowy zupełnie jak nie-nowy

Podszedł, strzelił baranka, zagadał ... trochę pojadł, a ja w tym czasie drapałam za uszkiem

Podejrzewam, ze to nie porzucony albo wałęsający się kot (choć jakoś szczególnie zadbany nie jest i pięknego, lśniącego futerka nie ma

). Myślę, ze spacerowicz, widziałam go już raz w lutym, wiec prawie rok temu.
Jedno co mnie zmartwiło, to sposób w jaki chodzi - na sztywnych tylnych łapkach. I ma tak dziwnie podkulony ogon, przyciśnięty do ciała - nawet nie mogłam odgiąć, zeby sprawdzić, czy kastrat ...
Będę się rozglądać za nim i w razie czego zadziałam. Wolałabym, żeby mi po działkach nie chodził pełnojajeczny kocur ... Radek by mu nie podarował










