



Koty są śmieszne, moje.
Dzisiaj widziałam akcję straszenia dzikiego który do mnie przychodzi na miskę. Jaś, młody i piękny ale tchórzliwy i zupełnie nieobronny, podpełzł pod krzaczory kiwi, gdzie dziki tarzał się w piasku ( moje też to robią właśnie tam

Wacław chyba liczył na Jasia, bo skoczył i zagonił dzikiego na Jasia. Dziki załkał, skoczył i... cały plan na nic, bo Jaś zamiast go zatrzymać... uciekł

Dziki pobiegł sobie spokojnie. Wacław był po prostu załamany postawą Jasia, klapnął w krzaczorach i zaczął się nerwowo myć..
Ubawiłam się
