Rosen odkrywa uroki bycia wyspanym kotkiem, a ja dzięki temu nie wstaję w weekendy o świcie
Testujemy surowiznę. Po raz kolejny okazało się, że z kotami nigdy nic nie wiadomo

Spodziewałam się, że Kuba będzie zachwycony taką dietą, a Rosen będzie miał opory. Zwykle tak właśnie było, że Kuba wariował jak wyczuł surowe mięso, a Rosen jadł dla towarzystwa. Tym razem - nieee-ee

Kuba powąchał, otrząsnął łapkę i zniesmaczony odszedł

Za to Rosen...

Zjadł swoją porcję, Kuby porcję i chciał jeszcze. Już wiem, co najbardziej lubi Rosen - cielęcinkę

Takiej dzikości w oczach jeszcze nie widziałam

Żołądki są bardzo dobre (żuł z poświęceniem godnym lepszej sprawy

), wołowinka też, drób jak najbardziej, serduszka zje, bo są, wątróbka kiedyś była jedzona, ale bez zachwytu, teraz nie kupiłam. Taki właśnie jest Rosen w kwestii jedzenia - zje wszystko co pojawi się w miseczce. Zachwytem na zawartość miseczki zareagował po raz pierwszy na cielęcinkę właśnie - no cóż, wie chłopak co dobre

Za warzywami Rosen nie przepada- udało mi się przemycić tylko odrobinę. Kubie z nowej diety najbardziej smakował jogurt

Resztę spróbował w ilościach, na których by nie przeżył i poszedł jeść suche. Z braku suplementów i wystarczającej wiedzy daję jeden posiłek na surowo, reszta jak dawniej, suche stoi cały czas, żeby Kuba z głodu nie padł

W kuwecie spokój, a nawet poprawa, bo
aromat nie zwala z nóg, a przecież normalną karmę też jedzą
