Ich czworo - Serwis, Leośka, Czarek i Teo - Mucia za TM :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt maja 25, 2007 21:44

TŻ doczytał prognozę pogody, że my czyli centrum Polski mamy tak mieć jeszcze cały przyszły tydzień...nawet 34 8O według prognozy...lecę bardziej na południe, może nie będzie aż tak ciepło :twisted:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob maja 26, 2007 8:26

Przykro mi, że pani Gosia nie wierzy nam, że Leośka płakała... Po co niby miałybyśmy kłamać? Nam zależało ją zostawić u nas ale kicia wyraźnie tęskniła i to było widać że męczy się. Potrafimy rozróznić czy miałczenie kici jest szczęśliwe czy nie a to przypominało płacz dziecka. Sama pani widziała w jakim była stanie jak pani po nia przyjechała, nawet do pani nie chciała podejść, tylko schowała sie pod łóżko.

Widze, że na forum kilka osób wypowiada sie o znajomości psychiki kotów i o braku cierpliwości z naszej strony (skoro po tygodniu ją oddajemy), ale właśnie my się kierowałyśmy uczuciami Leośki. Oczywiśnie że moze po paru miesiącach by sie przyzwyczaiła do nas nie mając innego wyjścia ale czy o to chodzi żeby na siłę trzymać kicię skoro widać wyraźnie, że tęskni za osobą która uratowała ją i to właśnie do niej się przywiązała. Na siłę można było ją zatrzymać tylko czy to miało sens?? Naszym zdaniem nie. Nie chciałyśmy Leosi do niczego zmuszać.
Zresztą przecież umawiałyśmy się z panią Gosią, że kicia pobędzie u nas przez tydzień (choć pani proponowała 2 dni) na próbę żeby w ogóle zobaczyć czy będzie się u nas dobrze czuła. Wiadomo, że od razu się moze by nie przełamała ale nie widziałyśmy najmniejszych postępów a wręcz było coraz gorzej i coraz częściej tęsknie miałczała i chowała się. My widziałyśmy, że ona się męczy.
Takie z góry osądzanie przez państwa osoby, która chciała dobrze jest dla nas krzywdzące i to państwo wykazują sie teraz brakiem zrozumienia w stosunku do osoby, która chciała jak najlepiej. :(
Bardzo nam przykro :(

Mimo to mam nadzieję, że teraz się czujesz lepiej Leoniu i że w końcu jesteś spokojna:)

Fr-ida

 
Posty: 198
Od: Śro maja 23, 2007 20:12
Lokalizacja: Łodź, Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 8:54

Leośka po prostu wybrał już sobie dawno domek i żadne super, hiper itp domki ja nie interesują. Zresztą Serwis tez wybrał sobie już towarzysza do zabaw. Proszę apetyt i humorek u Serwisa i Leośki super.
Za dwukota :ok:.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Sob maja 26, 2007 8:58

Fr-ida, wydaje mi się, że tydzień to jednak zbyt mało czasu żeby kot po przejściach mógł się poczuć swobodnie w nowym domu. Taki kot potrzebuje czasu, uwagi, miłości i zrozumienia. A kolejna zmiana miejsca po tygodniu jest dla niego kolejnym stresem.
Moja kotka schroniskowa Bunia jest kotką po przejściach. Jest u nas rok i trzy miesiące. Do dziś boi się obcych dźwięków, przychodzących gości i innych rzeczy. Bardzo dużo czasu spędza za kuchenką, bo po prostu wszystkiego się boi, często jest spięta, nerwowa, czujna. Rozpieszczamy ją, poświęcamy jej czas, próbowaliśmy kropli Bacha, teraz Feliweya. I ja ciągle wierzę, że jeszcze będzie dobrze, że Bunia zapomni o tym, przez co przeszła i zupełnie się wyluzuje.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że mogłabym ją komukolwiek oddać, bo nie jest przytulasta, kontaktowa, śmiała, bo się boi własnego cienia.

A to wszystko nie jest krzywdzące dla nas, dla Ciebie, tylko dla Leośki. I to w tej całej historii jest najsmutniejsze :( I gdyby ona mogła coś powiedzieć napisałabym że to JEJ jest przykro...

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Sob maja 26, 2007 9:14

Pani Gosia właśnie napisała wyrażnie, że u niej teraz czuje sie dobrze. Dlaczego miałabym ją męczyć skoro najwyraźniej ona juz sobie dom wybrała.
Pani Gosia opiekowała się nią kilka miesięcy i najwyraźniej Leośka przywiązała sie do niej bardzo mocno (jak i odwrotnie). Dla mnie nie ma sensu na siłę zmuszać ją do zostania w innym domku, kiedy widać że ona znalazła juz go u pani Gosi. Nie chciałyśmy uszczęśliwiać jej na siłę.

Jak widać z opisu pani Gosi wcale nie jest jej przykro, że wróciła. Ona chciała wrócić do właścicielki którą sama juz sobie wybrała.

Fr-ida

 
Posty: 198
Od: Śro maja 23, 2007 20:12
Lokalizacja: Łodź, Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 9:46

Fr-ida pisze:Pani Gosia właśnie napisała wyrażnie, że u niej teraz czuje sie dobrze. Dlaczego miałabym ją męczyć skoro najwyraźniej ona juz sobie dom wybrała.


Ja jestem tego samego zdania. Po prostu Leośka juz sobie wczesniej wybrała dom :D i w żadnym innym (choćby najlepszym) nie będzie się czuła dobrze. To przecież nie jest taki przypadek, że kot był przerażony w każdych okolicznościach i każdym domu i trzeba duzo cierpliwości, żeby to zmienić. Dlaczego kot ma stresować się wiele tygodni czy nawet miesięcy (jak niektórzy piszą), skoro w innych okolicznościach jest to kot szczęśliwy i wyluzowany. Kicia po prostu miała już swój dom i nie chciała innego.

A Fr-ida zapewne za jakiś czas da dom innemu potrzebującemu kociakowi.

Mi się wydaje, że dobrze się stało. No i Servi zadowolony, a o to przecież chodzi. :D

Belastian

 
Posty: 220
Od: Sob lut 17, 2007 23:15

Post » Sob maja 26, 2007 9:54

Dzięki Belastian za wypowiedż, o to mi właśnie chodziło. A my z mamą chcemy dać domek jakiejś starszej kotce, która będzie tego potrzebować. Niedawno straciłyśmy kotkę która znalazłam na ulicy w ciężki mróz i była z nami aż do końca i walczyłyśmy o nią z całych sił. Pragniemy znów dać dom jakiejś miłej kici która przypominałaby charakterem troszkę naszą kicię.
Jednak po tym przypadku z Leośką nie będziemy się spieszyć. Może znów przeznaczenie samo zadecyduje jak w przypadku naszej zmarłej Balbinki...

Fr-ida

 
Posty: 198
Od: Śro maja 23, 2007 20:12
Lokalizacja: Łodź, Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 9:55

To nie do konca jest tak ze Leonia jest i bedzie u mnie szczesliwa.
Ona nie przepada za innymi kotami, dwa miesiace zajelo jej zaakceptowanie Dwukota. Pokazalam jej przez drzwi jednego z maluszkow. Leonia zjezyla sie, ogon jej zaczal nerwowo pracowac a pozniej uciekla w poplochu mimo ze maluch byl u mnie na rekach z 2 metry od niej :(
A u mnie jest tak ze praktycznie ciagle sa jakies tymczasowe koty potrzebujace pomocy, boje sie ze kazdy z nich bedzie dla Leo wielkim stresem i ze stane przd dylematem - komfort Leoni czy uratowane kocie zycie ....
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 26, 2007 9:57

Tak sobie poczytałam wzystkie wpisy, szczególnie Fr-idy, - wg mnie pełne empatii i woli zrozumienia kota i jego odczuć.
Mokkunia, Tyma, Iza - pisałyście o swoich kotach, które oswajały się powoli, były lękliwe, nieufne, trudne. Wiem jak to jest, gdy w domu pojawia się kot, któremu trzeba dać czas, kiedy wydaje się, że nigdy nie wyjdzie z zza łóżka. Trzy z piątki moich kotów były takie. Dyziek zaufał mi po pół roku... I pewnie myślałabym nadal tak jak Wy - że oswojenie kota to tylko kwestia cierpliwości, miłości, czasu - gdyby nie pobyt w moim domu niejakiego Wikarego.
Wikary miał być naszym pierwszym tymczasem - byłam pełna zapału, dobrych chęci, wierzyłam w nasze dotychczasowe doświadczenie z kotami... miało być dobrze. Tymczasem była to kompletna porażka. :( Nie umieliśmy trafić do tego kota - ani my ani nasze zwierzaki. Oszczędzę sobie dłuższych opisów, ale my po tygodniu męki tego kota z nami i naszej z nim wiedzieliśmy, że nic z tego nie będzie. Nie wiem do kogo tęsknił, do czego, nie wiem, co robiliśmy nie tak... - on nie chciał z nami być, koniec, kropka. Powiecie, że tydzień to mało... Ale uwierzcie, że w tamtej sytuacji tydzień wystarczył, żeby wiedzieć, że trzeba mu szukać innego miejsca... I nie miało chyba większego znaczenia to, że Wikuś był kotem wychodzącym, problem był raczej w jego wspomnieniach, przeżyciach, potrzebach, w nim samym... czasem po prostu nie wyjdzie, tak jak między ludźmi nie wszystkie związki się udają, mimo, że są dobre chęci.
Fr-ida, myślę, że możesz być wspaniałym domkiem dla kota. Widocznie nie byłyście sobie pisane... Tak też się zdarza.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 26, 2007 10:08

pisiokot, dziękuję za zrozumienie. My na prawdę chciałyśmy ale to się czuło, że ona nie chce z nami byc i nas zaakceptowac. Mimo to jeszcze za jakiś czas spróbujemy z innym kociakiem :)

Fr-ida

 
Posty: 198
Od: Śro maja 23, 2007 20:12
Lokalizacja: Łodź, Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 10:11

Belastian pisze:To przecież nie jest taki przypadek, że kot był przerażony w każdych okolicznościach i każdym domu i trzeba duzo cierpliwości, żeby to zmienić.
Balastian, zapraszam do lektury wątku Leośki. Gośka poświęciła dużo czasu, miłości, by Leośka mogła zaufać człowiekowi. To nie było tak że Leośka trafiła do niej jako przytulasty kotek. Jeśli przeczytasz wątek zobaczysz jak ta historia wyglądała od samego początku.

Pisiokot, ja cały czas potrzymuję to co napisałam. Tydzień to za mało czasu.
Zobacz przypadek Helgi. Która wyła, z wściekłością rzucała się nie moje koty, atakowała je. Nie mogliśmy sobie dać rady, trzeba ją było izolować i pilnować, żeby nie uciekła. Sytuacja niezbyt fajna, ale ja wierzyłam że czas Helgę zmieni. Minęło 20 dni odkąd jest u mnie, od wczoraj jest już razem z moimi kotami. Musimy pilnować, czasem interweniować, bo nie zmieniła się zupełnie. Uważam, że trzeba włożyć trochę pracy i wysiłku w to, by kot poczuł się u nas dobrze. A oddanie kota po tygodniu to moim zdaniem zbyt szybko...

Fr-ida pisze:Pragniemy znów dać dom jakiejś miłej kici która przypominałaby charakterem troszkę naszą kicię.

Fr-ida zastanów się dobrze zanim weźmiesz kolejnego kota. Bo jeśli on nie będzie wystrczająco podobny to co wtedy? A co jak okaże się nie miła?

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Sob maja 26, 2007 10:40

Mokkuniu, masz dużo racji, wiem.
Z drugiej strony chciałabym bardzo, żebyśmy też spróbowały zrozumieć Fr-idę. Sam fakt, że pojawiła się na Forum, że napisała kilka słów, spróbowała wytłumaczyć dlaczego podjęła taką decyzję - w moich oczach świadczy na jej korzyść. Nie sądzę, żeby teraz się czuła świetnie i komfortowo, na pewno jest jej łyso i ma -większe czy mniejsze - wyrzuty sumienia, że sprawiła komuś zawód. Gdyby to co się stało, nie miało dla niej znaczenia, nie pojawiłaby się tu i nie usiłowała tej sytuacji wytłumaczyć. Tak sądzę.
My patrzymy z punktu widzenia osób, które dla kotów, swoich i bezdomnych zrobią wszystko, co w ich mocy. Weźmiemy chorego kota ze schroniska, będziemy leczyć, opiekować się. Ale rozumiem osoby, które np. nie wezmą kota ze schronu, bo np. boją się chorób czy innych problemów i poszukają sobie pupila wśród kotów "z dobrego domu". Wcale to nie oznacza, że nie są odpowiedzialni czy też, że nie będą się o swojego zwierzaka troszczyć. Znam takie osoby i Wy też. Jedno drugiego nie wyklucza. Ludzie po prostu mogą się bać, że sytuacja ich przerośnie, że nie podołają... Staram się też zrozumieć kogoś, że rezygnuje z bycia domem dla kota, z którym - tak to czuje - nie potrafi nawiązać kontaktu. My możemy myśleć, że to za krótko, że powinien poczekać, spróbować. Ale przypominam wam, że układ była taki - Leośka pobędzie kilka dni u Fr-idy, poprzyglądają się sobie wzajemnie i wtedy Fr-ida podejmie decyzję. Podjęła taką, jaką uważała za słuszną i dobrą dla kota. Może zbyt pochopnie, może trzeba było jeszcze poczekać, nie wiem.
Ale na pewno z tego powodu nie można jej przekreślać jako przyszłego domku (czy też jako osoby w ogóle).
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 26, 2007 10:43

mokkunia, pani Gosia chciałą ją zostawić tylko na 2 dni my i tak próbowałysmy dłużej. Od początku mówiłyśmy że szukamy namiastki chociaż naszej kotki. Sprawa była jasna i od początku było ustalone że to na próbę. Widzę, że pani i tak ma juz swoje wyrobione zdanie i nic tego nie zmieni. Ja nie zamierzam pani przekonywać dłużej bo to nie ma sensu. Ja i mama widziałyśmy co się działo i jak z każdym dniem kotka zachowywała się gorzej a nie lepiej i coraz bardziej tęskniła i wyła po nocach.
A skoro ma pani watpliwości czy potrafimy zaopiekować sie kotem to prosze się spytać naszej przyszywanej cioci ze schroniska Grażyny Rogalskiej i dr Magdy Minich z lecznicy na Gorkiego i moze wtedy niech zacznie pani osądzać kogoś...
Widze u pani 100% zrozumienia dla kotków a 0% dla ludzi.

My próbowałyśmy i mamy czyste sumienie. Nie byłyśmy po prostu dla niej stworzone i tyle. My o tym wiemy i to się czuło. Koniec kropka i nie bede sie wiecej tłumaczyc.

Fr-ida

 
Posty: 198
Od: Śro maja 23, 2007 20:12
Lokalizacja: Łodź, Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 10:48

Ja bardzo prosze o zaniechanie dyskusji na temat ile powinien miec czasu kot na aklimatyzacje w nowym domu.

To watek Serwinia i Leosi i to oni sa tu wazni.

Bardziej przyda mi sie dyskusja jak bezbolesnie przekonac Leonie do maluchow i innych tymczasow tak zebym nie stawala przed dylematem - dobro Leoni czy uratowanie kociego zycia
Ostatnio edytowano Sob maja 26, 2007 10:49 przez goska_bs, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 26, 2007 10:48

Fr-ida,
mamy na Forum doświadczenia z różnymi osobami, które biorą koty pochopnie, oddają, rozmyślają się, zachowują się nieodpowiedzialnie
nie znamy Cię, więc stąd może takie surowe, a czasem wg Ciebie niesprawiedliwe opinie. Moje zdanie na swój temat znasz.
Bardzo proszę zostań na Forum, czytaj, pisz.
Wierzę, że znajdziesz kota, którego pokochasz i dasz mu cudowny, troskliwy dom.
Zostań z nami.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, nfd, Silverblue i 12 gości