Miałaś raję Nelly, z grzybów - tylko zapał pozostał...choć przywiołam sliczne zdjęcia - tylko tyle, wkleję jak będę w domu...
Ale od początku...tam, gdzie pojechaliśmy nie ma właściwie dobrego grzybowego lasu, teraz to wiemy, mnóstwo czasu straciliśmy na to, żeby się przekonać, że to znów nie to....jeden sensowny miał grzyby, ale stare, podjedzone i dziurawe prawie na wylot...ręce nam opadały, bo prawie całe zbiory wyrzucaliśmy już po drodze...na 15 pięknych, dorodnych prawdziwków do domu dotarł 1 (słownie: jeden)...i tak z dużego zapału i wielkich planów mamy jedno pudełko zamrożonych i dwie blaszki do suszenia....tragedia...ale przecież grzyby były pretekstem do dobrej zabawy i bycia ze sobą na świeżym powietrzu...pogoda była fantastyczna, mieliśmy mnóstwo czasu dla siebie i dla naszego Przyjaciela, była też najlepsza pizza w Polsce (w Lidzbarku Warmińskim) taka prawdziwa włoska z pieca na drewno...słowem - akumulatory naładowane na jakiś czas...
No i kotach, bo to w końcu kocie Forum...Sonia oczywiście obrażona, nie dała się dotknąć po powrocie nikomu, przeszło jej dziś rano i trudno było oddychać jak się uwaliła na tchawicy. Otis wierny kotopies wył pod drzwiami wiatrołapu, jak tylko otworzyłam drzwi wejściowe...szkód materialnych brak, namierzyliśmy tylko jedno żyganko...jednym słowem super...ze zmian zaobserwowanych zauważyłam, że do tej pory to Otis wołał Sonia, a wczoraj, kiedy obrażona damulka została na dole w kuchni - to zaczęła wołać kumpla, głosem jakiego u niej nigdy nie słyszałam, a on jak tylko to usłyszał, to porzucił moje kolanka i pobiegł na dół

czyli coś w kontaktach się zmieniło...prowadzę dalsze obserwacje i oczywiście wszystko Wam doniosę
