» Czw kwi 16, 2020 7:59
Re: Pralcia zaprasza 8 :)
Trochę zjadłam, tabletki też dostałam. Duża była na podwórku, dała tam jeść i pić, nikogo nie było
Pralcia
Codzienne tabletki wpycham, naciskam gardło. Może ze dwa razy udało się przytrzymać za skórę na karku mocno, jak kocia matka, bo się Pralcia zdziwiła. Potem było "ojtam, wiem, że to ty i co chcesz zrobić". Tabletkę na apetyt trzeba przytrzymać w samym pysiu, bo ona się rozpuszcza w ślinie. Niestety, utalentowane jednostki potrafią zrobić z tego pulpę i tak trzymać do wyplucia.
Dziś przygotowania do wyjścia trwały dłużej, bo maska. Na podwórko wzięłam bawełnianą, czerwoną chustkę. Bardzo ją lubię. A tak w ogóle to wczoraj poszłam do Rossmanna. Daleko (przy Bałtyckiej/Żmigrodzkiej), ale po mojej stronie Odry, więc nie trzeba przechodzić przez most. Lubię mosty, tylko nie ma jak uciec w bok przed nadchodzącym człowiekiem. Nie wychodziłam (poza porankami do kotów) od soboty. Odwiedziłam po drodze trzy Żabki, w dwóch kupiłam jednorazowe maski, na zapasik, w jednej już nie było, o czym poinformowano skomplikowaną polszczyzną na kartce wiszącej na drzwiach. W jednej Żabce opier... (przepraszam, ale inaczej się nie da) klienta, który wpychał mi się na plecy. Jakże cudowny jest świat! Kwitnące magnolie, białe drzewa. Szłam dwiema trasami, ale obie są na willowym osiedlu, ogrodowe i piękne. Cieszę się, że mogę popatrzeć.
Nasz doktor już przyjmuje, przechodziłam obok i stała kolejka przed drzwiami, ale nieduża, w tym mój sąsiad – mały samojed, który troszkę wyrasta z dziecięcego uroku białego puchu. Mówiąc zwyczajnie, po prostu się przykurzył. On się nieco dziwi, bo zachwycam się nim zawsze z daleka, a inni sąsiedzi rzucają do głaskania. Po pierwsze uważam, że nie powinno się tak traktować cudzego, małego pieska, bo to nie zabawka, a musi się uczyć dobrych zachowań. Po drugie mam swoje futra do głaskania. Ale Maniek (takie ma imię) jest zdziwiony.

