Vanja, ten w sprayu niby na skórę, ale jak spryskujesz kota i masz to wcierać, to nie da rady uniknąć tego, że będzie na sierści.
Frontline spot-on, tak jak fiprex, są bezpieczniejsze, bo dajesz krople na kark.
Wiadomo, że każda chemia nie jest obojętna i trzeba kota obserwować.
Dorotko, tylko jak ona ciągle to rozdrapuje, to by musiała stale w tym kołnierzu chodzić. Chociaż może do czasu zagojenia się chociaż. Rozumiem, że wersja szaliczkowa, tak jak miała kiedyś nie wchodzi w grę, bo nie chroni tego miejsca?
Łączę się z Tobą w bólu w tej sprawie, bo jak patrzę na moje dwie pociechy to aż mnie ściska, że muszę je męczyć czy to kołnierzem, czy kaftanikiem
