Jakos nie dotarlam juz tutaj. Za duzo roboty mialam. Spalam, lezalam i sie wygrzewalam, ale niestety nie caly dzien. Doc tez powiedzial, ze mam malinki pic, ale z kostkami lodu, bo jestem opuchnieta jakos i to mi ulzy. Miedzy czasie mnie znowu troche wstrzasalo, ale teraz idzie.
Mam prad w nowym mieszkaniu zameldowany, dostane prawie punktualnie internet i telefon, moja umowa z pracy siedzi jeszcze w Hamburgu no i z tego mieszkania sie tez prawdopodobnie predzej wywiaze.
Jutro z sasiadem wystawiam wszystko niepotrzebne a mama skacze, ze wszystko robie za predko. Tu musze powiedziec, ze moze i ma racje, ale co jest precz, to o to juz nie musze sie martwic i robic dalej. Dwa tygodnie na dmuchanym materacu mi sie nic nie stanie.
AYO dobrze mowisz, bo ja jestem straszny freak kontrolny w takich wypadkach. Jak nie mam zorganizowane i wiem, kiedy co bedzie sie dzialo, to mnie bierze wielka panika. Nie moge tego mojej mamie przetlumaczyc, ze ja jestem inna jak ona. W ostatnia chwile to ja lekcje odrabialam, ale nie taka wielka przeprowadzke!
Bylam tez odwiedzic moje nowe autko. Nie powinnam jechac, bo po drodze mi sie dziwnie bylo, ale musialam zawiesc moj dowod i nr. od ubezpieczenia, zeby mi jutro zameldowala. Autko jutro dostanie tez nowe paputki i w srode moge odebrac. Potem moge wziac odbydwa transporterki i wyprobowac jak bedzie najlepiej bachorki przewiezc. Chciala bym, zeby siedzieli sobie w dwujke na tylnym siedzeniu i chociaz przez kratki sobie gadali. Zobaczymy.
A teraz ide sie polozyc i mam nadzieje, ze jutro juz bedzie lepiej.
