Brat z bratową oboje alergicy, przy czym bratowa dość mocno na koty uczulona jest; poza tym oni za mało prokoci są. Nawet jakby chcieli i alergii nie było tobym i tak nie dała

A że Wikuś sama lezie do małolat to przepraszam ja w tym udziału nie mam, tak? Że niby do każdego dzieciaka będzie się pchać? No nie tak dobrze nie ma. Moja droga, te małolaty to SPECJALNA HODOWLA JEST. Ogólnie brat chowa dzieci na dość grzeczne i raczej spokojne, z sukcesami nawet mu to póki co wychodzi, a ja dziewczyny jeszcze DODATKOWO pod koty intensywnie przerabiam.

Kiedyś były u mnie jak się po domu kukuły półtoramiesięczne pałętały. Więcej miałam kłopotu z upilnowaniem kociaków niż dzieci. Obie grzecznie czekały aż kociak sam przyjdzie, a tak delikatnie głaskane to ogony nawet przeze mnie nie były. Zero piszczenia, biegania, jak jedna z drugą siadała to najpierw pod pupę patrzała czy futrzak się nie przypałętał...
Więc że Wiki sama chce z nimi przebywać to nie to, że AŻ TAK lubi dzieci, ale że to SPECJALNE dzieci są

W sumie dochodzę do wniosku że może ja takie usługi otworzę? "Przerobię dzieci na pomoc technika weterynarii, zapisy od skończenia 1szego roku"? Ktoś chętny?
PS. A Wiki jak dom zmieniała to śmiem twierdzić że nie zauważyła- i następny raz pewnie też nie zauważy. Dla niej sztuka jest sztuka- dom to jest to gdzie ludzie głaskają.