potrzecidynek
a najlepsiejsza zabawa Bluesiwa to ukraść mi rekawicę, wejść w zasięg i zacząć warczeć... wtedy ja muszę oczywiście ruszyć zad i gonić kota z krzykiem, na co on podkręca głośność, obiega dwa razy dookoła duży pokój, potem póltora raza fotel, i skręca do sypialni - łobracając warczący łeb, czy aby ciągle za nim podążam, po czym dać dyla pod łóżko...
raz go zrobiłam w jajo - wzięłam swoją rękawicę (no nie wy pysk jednak) i warcząc (tak, umiem!) okrążyłam 2 razy kanape, raz fotel i sie nie zmieściłam pod łóżko...
gonił wytrwale wstrząśnięty zamianą ról, aż mu się ten zdziw na poharatanej gębuli wymalował...
jest wielki i ciężki
