Ancymon to już 4 lata!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 18, 2010 18:50 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!!!!!!!!!!!!!

to już rok? naprawdę?

No to gratulacje i życzę dalszego udanego pożycia już w trójkę :mrgreen: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie wrz 19, 2010 13:07 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!!!!!!!!!!!!!

Bardzo szybko, ojj bardzo.

I niestety nie jest dobrze, czasami faktycznie czuje się jak "cat killer" jak mnie pewna osoba nazwała. Nyś znowu sikał krwią, inaczej tego się nie da nazwać. Miał ostry atak, który musiał się zacząć wcześniej ale byłam na wieczorze panieńskim koleżanki i wróciłam o 8 rano. O 10 pojechałam z Nim do lecznicy (nie pytajcie mnie o stan mojego umysłu) polecanej na forum przez Marcelibu. To był strzał w dziesiątkę. Ale jeszcze o drodze. Po tym jak myślałam, że odpadną mi palce, bo niesienie kogoś TYCH gabarytów to wyzwanie. Usiadłam w metrze, metro ruszyło a ja słyszę płaczące dziecko. Bardzo głośno dziecko zakwiliło i umilkło. No to trochę z nudy rozglądam się gdzie to dziecko. Dziecka nie widać za to wszyscy patrzą na mnie podejrzanie. No taaa Nyś i wszystko jasne, On to ma gabaryty na różne odgłosy. Pędzimy do lekarza, żeby zdążyć pobrać krew. Wbiegam, pan doktor akurat w drzwiach, widząc mój rozbiegany wzrok już wie, że to ja musiałam dzwonić. Spanikowana jednym tchem wyrzucam z siebie, że to jest Ancymon, że ma krwiomocz, że badanie, że Ancy jest tak niedobry, że pani wet powiedziała, że to najgorszy kot w jej historii, że jedne badania krwi miał w torbie i w kagańcu. Pan wet stoi i uśmiecha się. Wyciągam owego potwora, tłumaczę mu, że będzie dobrze, daję buziaki, tulę do siebie. Nyś stoi spokojnie. Pan wet wyciąga do Niego ręce zamieram,ściskam Nysia mocniej. Spokój. Oddycham z ulgą, wszyscy cali, zdrowi. Ok pierwsza próba zaliczona. Widzę nożyczki do podgalania łapy. Panika narasta, wzbiera i znowu chwila przerwy. Uffff żyjemy nadal. To na co czekamy, panika wspina się na wyżyny, zamiast opadać z każdym uderzeniem serca wzrasta. Pan wet zakłada ucisk, Nysiek poruszył ogonem. Nie patrzę, nie wiem co się dzieje ale po chwili słyszę, że po wszystkim i.... że Ancy był jednym z najgrzeczniejszych kotów jakie Pan wet napotkał w swej karierze :roll: czy ja jestem nienormalna czy z Ancymonem coś jest nie tak. Zastrzyki, ważenie to już czysta formalność. Bądź mądry, nie miej kota.

A z samego badania: poszła krew do laboratorium. Niestety przed końcem pracy kliniki wyników nie było. Pan wet ma się dowiadywać. Jeśli będą fatalne zadzwoni. Niech bogowie dobrzy koci sprawią, żeby nie zadzwonił.
Z dotykowych spraw to nerki, wątroba ok, okolice pęcherza bolesne. Lekka temperatura, powiększone węzły chłonne, zaognione prawe ucho (badanie ucha na moje życzenie:D).

Nyś dostał lekki m.in.wstrzymujące krwawienie.

Podajrzenia to SUK, prawdopodobnie kryształy nie rozpuściły się do końca i.... niech dobrzy koci bogowie sprawią też żeby to był SUK a nie....no wiecie same co.

Ale Pan wet,może nie wykluczył, ale nie podejrzewa nerek. Ancy jest w zbyt dobrym stanie jak na takie nerkowe objawy.

A po wizycie u Pana weta byli u nas mój tata i dziadzio :ryk: się działo. Mój tata chociaż nie ma zwierzaków jest bardzo zwierzolubny i ma podejście. Nyś jak to Nyś zajął fotel na którym Tata siedział, wywalił brzuch do góry i same wiecie. Tak mu dobrze. Tak będzie leżał. Jeszcze zaprezentował slalom na szafkach... wlazł na dziadka sprawdzając co to za dziwne trzynożne zwierzę...no po Nyśkowemu było.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 19, 2010 14:54 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!!!!!!!!!!!!!

Zadzwonił Pan Wet, moje serce zamarło... ale pan wet zadzwonił, żeby powiedzieć, że nerki i wątroba oki, a jedyne co wyszło to to że Nyś Ptyś jest lekko odwodniony. Musimy złapać mocz, jutro jeszcze na antybiotyk podjedziemy.

Fajny taki Pan Wet.

Baardzo mi ulżyło.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 20, 2010 15:14 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Cieszę się że wszystko OK :)

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 21, 2010 7:36 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

za zdrówko :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 21, 2010 7:44 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Zmieniła tytuł całkiem i zgłupiałam :?
zapalenie pęcherza ma i tyle :P
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 21, 2010 8:23 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Jakaś odmiana po roku musi być :twisted: w końcu Nyś ewoluuje to i tytuł wątku powinien.

Wczoraj zrobiliśmy na Ancymonie eksperyment. Inicjatorem był TŻ, uczestnikami TŻ i ja. Siedział Nyś z wybitnie wkurzoną miną. Wołamy Go, wyciągamy ręce, znowu wołamy, a On nic tylko siedzi dalej z tą wkurzoną miną i wydaje się, że nas nie słyszy albo przynajmniej bardzo nie chce słyszeć. TŻ wymyślił i zaordynował "choć będziemy udawać, że Go ignorujemy, nooo weeź naawet się nie patrz na niego, no nie patrz". Co zrobić, musiałam posłuchać. Po pół minuty głośne gruchnięcie rozległo się w pokoju i przyszedł Ów Nyś się o nas ocierać i miziać z ogromną ilością energii do tego :roll:

Późnym wieczorem też musiał się popisywać. Zaatakował TŻta dosyć agresywnie ale wiecie bez krwi, spojrzałam się, uśmiechnęłam. TŻ patrzy się na mnie jak na wariatkę, to mu tłumaczę, że Nyś chce się bawić. Oczy TŻta błądzą ode mnie do Ancymona jakbyśmy oboje byli no ten tego trochę stuknięci (hehe jakbyśmy nie byli) wzruszam ramionami, wyjmuję jedną z ukrytych piłek. Ancy wpada w szał i biega po mieszkaniu w wielkim uszczęśliwieniu, z szałem w sercu i szaleństwa w oczach, tego właśnie Burek potrzebował. Usłyszałam tylko "skąd wiedziałaś" co mogłam odpowiedzieć "niedługo też będziesz wiedział".

A co do choroby to ja sobie też tłumaczę, że to tylko zapalenie pęcherza ale musi być bardzo bolesne i boję się, żeby na nerki nie poszło, bo już trochę trwa. Sytuacja jak mój niezwykle porządny bury kawaler chodził po mieszkaniu próbując się wysiusiać i wszędzie, gdzie uznał, że można spróbować (pudełko, zlew, kuweta, dywanik, może źle brzmi ale to takie miejsca akceptowalne) zostawiał krwawe plamy była straszna. Wczoraj znowu miał krwiomocz ale już lżejszy, dzisiaj siuuu wyglądało ok. MUSZĘ je złapać i zawieść. Zła jestem na siebie jak nie wiem. Wyników zapomniałam zabrać ale zabiorę. Białko jest za wysokie, leukocyty też a reszta ok. Zobaczę, napiszę.

Inga a myślisz, że to zapalenie pęcherza to już SUK? Bo ja się na tym kompletnie nie znam :oops:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 21, 2010 19:11 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Złapałam dzisiaj mocz Ancego i oddałam do badania. Bardzo brunatny ten mocz, zobaczymy jutro co wyjdzie. Jednocześnie odmówiłam chodzenia więcej z Ancymonem do weta. To zbyt duże wyzwanie. Dzisiaj musiałam dotrzeć sama i... i wiecie to bardzo trudno nieść tyle kilogramów w dłoni. A jeszcze jak te kilogramy wrzeszczą potępieńczo :roll: jeden Pan się nade mną ulitował, jak pod koniec nie miałam już sił i niosłam Nyśka obiema rękami obejmując kontener i powiedział "ale ta Pani ma dużego kota" :roll:

Chwila ochydy. A wiecie jak się u nas mocz łapie? Po przyjściu do domu zamknęłam drzwi od łazienki, Nysiek łaził niezadowolony. Otworzyłam drzwi. Nyś wszedł, udał się do kuwety. Ruszyłam za nim uzbrojona w pojemnik. Zaczął robić siuu, zadarłam mu ogon, podniosłam trochę do góry. Złapałam mocz, zamknęłam pojemnik i tadam. Ruszyliśmy w podróż do weta - ja z torebką uzbrojoną w kocie siuśki

A oto wyniki krwi:
Leuk - 11,4
Er - 12,81
Hb - 11,24
Ht - 0,53
MCV - 42
MCHC - 21,2
płytki - 327
Kwas - 6
Segm - 34
Limf - 60
Aspat- 22
Alat - 63
gluk - 99
Krea - 1,2
Mocz - 62
Białko całk - 88

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 22, 2010 9:57 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Urghm, no i mamy kryształy. Całą kopalnie kryształów, mnóstwo. Na razie telefonicznie to wiem. Później zdradzę więcej. Może to Svarovskiego? mhmmm ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 22, 2010 10:05 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Malati pisze:Urghm, no i mamy kryształy. Całą kopalnie kryształów, mnóstwo. Na razie telefonicznie to wiem. Później zdradzę więcej. Może to Svarovskiego? mhmmm ;)



chciałabyś 8)
niestety, zdaje się, że Ancego czeka dieta :roll:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro wrz 22, 2010 10:25 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Czeka , czeka.

Dzisiaj jadę po pierwszą dawkę uderzeniową, a co rozrzedzamy mocz, zakwasimy, bo jest obojętny, wybijemy co się da ;/

cholera jasna biedny Nyś Ptyś. On jest taki kochany, co prawda w nocy oberwałam, bo poza byciem kochanym był też bardzo głodny ale co tam, dajemy radę.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 23, 2010 10:01 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Nyś na karmie zakwaszającej, dostaje tabletki przyspieszające regeneracje układu moczowego (no albo pęcherza :roll: ), dostaje antybiotyki i... aaaa naiwna ja. Już piszę. Pojechałam po pracy do Pana Weta, oczywiście bez Nyśka, bo odmawiam jeżdżenia z Burym. Pan Wet na moją prośbą tłumaczy mi co i jak, przy okazji w odniesieniu do wyników badania moczu proszę Go o analizę wyników krwi no i po analizie Pan Wet mówi to co chciał powiedzieć jeszcze wcześniej, a może powtarza tylko to wyparłam, że... kroplówki mogłyby być dobre bo Ancymon jest mocno odwodniony. Patrzę na Pana Weta i niewiele myśląc (żeby nie powiedzieć wprost - nie myśląc) mówię, że nie ma problemu ja zrobię... no i zrobiłam a co.
W sobotę zawożę mocz do badania i zobaczymy co dalej. Wyniki są kiepskie, to znaczy no mocno wskazujące na SUK, za to Nysiek :roll: chyba lepiej się czuje. Brzuch oczywiście do góry wywala ile się daje, usilnie ignoruje podawanie mu leków, na kroplówkę się wkurzał ale też nie za bardzo, to znaczy do opanowania bez większych problemów. Ja to jednak mam farta do dobrych kotów, takich naprawdę raczej (leczniczo) bezproblemowych. Chociaż dzisiaj mieliśmy mały problem. Gapa ja podałam Ancemu tabletkę (całkiem dużą, bo w osłonce i takie tam szmery bajery) pod język :roll: no i Nysio wypluł tabletkę i później trudno było ją dobrze wsadzić ale nie że się nie udało. Pewnie, że się udało.

W nocy miałam dużo odwiedzin Ancego, bo Ancy był głodny, ale ja twarda jestem i Go nie karmię w nocy. Więc odwiedzin było jeszcze więcej. Różnego rodzaju były to odwiedziny. Raz mnie ugryzł, to się schowałam. Wlazł na mnie i zaczął mruczeć, to Go złapałam i przytuliłam, to co prawda był błąd bo to dawało mu świetne pole do lizania mojego nosa, jednak mimo niesprzyjających okoliczności daliśmy radę. A rano były biegi. Nie to, że zwykłe biegi. To musiały być biegi z przesłaniem, przesłanie było werbalne i odgłosowe. Nysiek odbijał się od ścian, wbiegał pod łóżko. Może w kroplówce był szalej czy coś :roll: może też Nyś się lepiej czuje ale jak taka forma się utrzyma to moja padnie całkiem. W każdym bądź razie ja robiłam śniadanie Nyś biegał, co jakiś czas przybiegał do mnie sprawdzić co robię. Podchodził, spoglądał na mnie, owijał się i wracał do szaleństw. Ja bym spać nie mogła, TŻ spał jak dziecko i nawet choroba Go nie usprawiedliwia. Sama Go obudziłam przynosząc mu do łóżka śniadanie (chory jest niech ma!) no i spoglądam podejrzliwie czekając na narzekania na Ancego, który już podszedł sprawdzić co jemu, bo może dobre i On też by zjadł. TŻ nie narzeka, patrzę się podejrzliwie i pytam czy Go Nyś nie obudził. TŻ jeszcze zaspany odpowiada "przebudził mnie jak mi przebiegł po głowie ale nie bardzo" 8O

No i ja poszłam, TŻ wyszedł na chwilę a podobno jak wrócił Nysiek się ucieszył, wygadał się, rozmruczał, wymiział a na koniec bez pytania wpakował TŻtowi na kolana i tak został, ot i takie to moje marne życie.

Jakby co oddaje chłopaków w pakiecie :evil:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 23, 2010 17:02 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Jak się dowiedziałam na koniec Nysiek pogryzł TŻta :twisted:


A oto On:

tak będę leżał i tak leżę, uwaliłem się jak zwierze
Obrazek


Widzicie pufki?
Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 24, 2010 8:45 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

Bury przesadza. Czuje się zdecydowanie lepiej, a dodatkowo jak się okazało jest miłośnikiem Royal Canin Urinary :roll: bardzo ona Burasowi smakuje. (Zresztą jak większość karm, szkoda tylko, że weterynaryjne karmy Royala nie są już dostępne w sklepach internetowych, zobaczymy co dalej ale może przejdziemy na Hillsa, czy cuś). Jutro łapiemy siuśki w celu skontrolowania rezultatów leczenia, trzymajcie kciuki!
Pochwalę tylko, że po podaniu kroplówek Ancymon wygląda zdecydowanie lepiej, to znaczy jego futerko wygląda zdecydowanie lepiej. No i były mu bardzo potrzebne, bo bardzo dużego siuu po nich nie było. To znaczy troszkę więcej ale nieznacznie. Zresztą na kroplówkach Ancy jest fenomenalny, mruczy, siedzi sobie grzecznie, jak ma dość wyraźnie to sygnalizuje, daję mu wtedy "wolne" ale przed kolejną turą nie ma problemów, muszę tylko inną igłę kupić bo dostaliśmy takie na słonia i chłopak się buntuje przy wbijaniu, no ale każdy by się zbuntował raczej.

U nas w domu sezon orzechowy w pełni. To znaczy ja mam pełnie a Bury Mucho Macho ma zabawę. Najczęściej jak rozpoczynam łupanie pojawia się i czarną felą delikatnie zaczepia orzechy. No to co robić rzucam mu i się zaczyna. A jak orzech znika w czeluściach kątów i kącików to rzucam nowy. Mój dom został orzechową twierdzą :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 24, 2010 9:53 Re: Bury Ptyś Nyś - to już rok!!! Chorujemy ale sie nie dajemy

współczuję turlających się orzechów. Swego czasu w realu dawali takie coolkulki szklane... wysłałam wszystkie dagmarze-oldze i teraz ona ma przechlapane :mrgreen:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 26 gości