QTM+yakuza: bo kocimiętka była za mocna? -100

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 25, 2008 17:44

O, w folii jest kilka krótkich kłaków. Robi się kotom badanie DNA? :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro lis 26, 2008 19:24

Dzisiejszy odcinek sponsoruje literka W jak wąsy.

Jak tak dalej pójdzie, chłopaki zostaną bez atrybutu męskości, se se se :twisted:
Juras z uporem maniaka budzi mnie w nocy pchając kichol do mojego nosa - wspominałam o tym kilka postów wyżej. Wisi nad nim realne niebezpieczeństwo depilacji :evil: Karol z kolei dobrał się do kartonu z mlekiem - oblizał ten plastikowy dziobek, który się zamyka. Wiecie :roll: ... Trafił akurat na moment zamykania. Przycięłam mu wąsa :roll: .
Poza tym następnych zrzutów foliowych nie odnotowano.

Poza tym szlag jasny mnie zaraz trafi :evil: :evil: :evil: Jeśli szanowna rodzinka nie zacznie wreszcie słuchać, co mówię i traktować tego - czyli mnie, jakby nie było - poważnie, to się akurat przed świętami atmosfera zepsuje. Na długo pewnie :evil:
Mówię WIELKIMI LITERAMI o warunkach, jakie musi spełniać potencjalny dom maluchów. To nie ma być dom z kategorii bylecobylepozbyćsiękota :evil: I koniec. Howgh! Amen i alleluja! :evil:
I CO? DOMKI Z KATEGORII "WYCHODZĄCY ALE SZCZĘŚLIWY" jakieś się zgłaszają. Oczywiście obraza, bo ojciec pomóc chce, a ja odrzucam, i z kotami zostanę, i szurnięta jestem, i życie se przekreślam, i w ogóle :evil: A że zadzwonił akurat w chwili, kiedy wykładałam kiełbasę na chleb i w kuchni kotłowało się od wszelkiej maści sierściuchów, to sorry, ale na uprzejmosci czasu nie miałam.

Noż k@#%%%^!!! :evil: :evil: :evil:

A poza tym wsio OK.
Po interferonie się dzieciakom zdecydowanie polepszył stan oczu.

O, i właśnie się zreflektowałam, że niedługo trza będzie prosić o transport do weta. Idę se poprzeklinać gdzieś, gdzie mi wolno :evil:
:crying: - to z wściekłości i bezsilności.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro lis 26, 2008 19:26

To ja się cieszę. :) Z polepszenia stanu oczu, oczywista.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro lis 26, 2008 19:28

Kurczę, a gdzie mają futrzaki ogłoszenia zrobione?

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro lis 26, 2008 19:50

Marcio, tu nie chodzi o ogłoszenia. Tu chodzi o to, by niektórzy zrozumieli, że najlepiej pomagają, nie przeszkadzając :?

Dla odreagowania oglądałam to: http://pl.youtube.com/watch?v=8P1fDFB6W ... re=related . Zosi się udzieliło, bo wlazła na dach kuwety i zaczęła gonić swój ogon. Normalnie - profesjonalny step :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt lis 28, 2008 22:12

Będzie dobrze.
Głaski dla maluszków i większych. :)
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob lis 29, 2008 19:52

Grypa mnie rozwala albo przynajmniej konkretne przeziębienie. Oddycham z trudnością, a w nocy malcom, o mało co, udałoby się mnie udusić. Nie jest fajnie.


Tosi bardzo smakuje kawa - kupiłam se saszetki 3w1. Mmmm... pychota. Najlepiej smakuje takie wybierane łapą prosto z kubka.

A w nocy z czwartku na piątek działo się, ooooj, działo...

Brachol, gnany nagłą potrzebą, głuchy na moje kasłanie, niezbyt przytomny wzrok i odgłosy kapiącego z nosa kataru, wyciągnął mnie na szybkie zakupy spożywcze. Na jutro MUSI mieć sałatkę jakąś do pracy. I ja mam mu ją zrobić. W pierwszej chwili pomyślałam sobie o części ciała, w którą może mnie dziabnąć, ale potem... se, se, se... ktoś nas do weta zawieźć przecież musi, takiego argumentu z łapy nie wypuszczę ;)

Dobra. No to szykujemy.

Na poczatku szło nieźle: makaron się gotował, pomidory, ogórki i ser ciachaliśmy w kostkę, lajcik. Gdzieś tak po godzinie stwierdził, że będzie tego zbyt mało. Co pomyślałam, nie powiem, niemniej muszę stwierdzić, że czasami język polski jest naprawdę niesamowicie dźwięczny.

Mieliśmy już 2/3 porcji obliczonej dla ośmiu osób (przyrządzanie cudu kulinarnego miało przebieg ratalny, gdyż nie dysponuję jednym naczyniem, które pomieściłoby mieszankę 4 worów gotowanego tortellini +dodatki). Szło zbyt łatwo. Coś po prostu musiało się stać.

Zjawiła się Melka, która makaronik lubi. No co poradzi? Lubi i już. Próbki, które otrzymała, najwidoczniej tylko rozbudziły apetyt, gdyż koteniek postanowił wziąć sprawy w swoje ... łapki. Wskoczył na blat kuchenny, brachol chciał Słonika (ksywa domowa Meli) ściągnąć, kot się wydygał i wskoczył na półki wiszące nad zlewem. Źle wymierzył, spadł, ściagnął za sobą kielonek z winem (aaa, no bo winko czerwone piliśmy przy pracy), przewrócił michę z sałatką i poszedł w długą. Uciekł, znaczy się.

Szkło wpadło do komory zlewu - w sporej części. Wino skutecznie zalało półkę, szafkę i umyte naczynia, miska podzieliła się zawartościa swą z podłogą.

W kuchni pozostało pięć futer, pałętających się pośród szczątków ogórka, pomidora i makaronu, brat, ze stoickim spokojem kończący pisać sms-a i ja. Nawet się nie wkurzyłam. Co tam rozwalony kieliszek (po babci) i dwa talerze, obświnione winem naczynia i meble, podłoga w szkle i makaronie, dywan do prania - kotom nic się nie stało, większość sałatki ocalała. Mój kieliszek też :) No to czym się tu denerwować? Wywaliłam towarzycho do pokoju i tyle.
Ostatnio edytowano Nie lis 30, 2008 0:39 przez EwKo, łącznie edytowano 1 raz

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Sob lis 29, 2008 20:20

EwKo pisze:Zjawiła się Melka, która makaronik lubi. No co poradzi? Lubi i już. Próbki, które otrzymała, najwidoczniej tylko rozbudziły apetyt, gdyż koteniek postanowił wziąć sprawy w swoje ... łapki. Wskoczył na blat kuchenny, brachol chciał Słonika (ksywa domowa Meli) ściągnąć, kot się wydygał i wskoczył na półki wiszące nad zlewem. Źle wymierzył, spadł, ściagnął za sobą kielonek z winem (aaa, no bo winko czerwone piliśmy przy pracy), przewrócił michę z sałatką i poszedł w długą. Uciekł, znaczy się.

Szkło wpadło do komory zlewu - w sporej części. Wino skutecznie zalało półkę, szafkę i umyte naczynia, miska podzieliła się zawartościa swą z podłogą.

W kuchni pozostało pięć futer, pałętających się pośród szczątków ogórka, pomidora i makaronu, brat, ze stoickim spokojem kończący pisać sms-a i ja. Nawet się nie wkurzyłam. Co tam rozwalony kieliszek (po babci) i dwa talerze, obświnione winem naczynia i meble, podłoga w szkle i makaronie, dywan do prania - kotom nic się nie stało, większość sałatki ocalała. Mój kieliszek też :) No to czym się tu denerwować? Wywaliłam towarzycho do pokoju i tyle.

:ryk: :ryk: :ryk: Oj, przepraszam :oops:

Najważniejsze, że kotom nic się nie stało - tak trzymać :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lis 29, 2008 20:21

No... No właśnie. Też tak uważam.
Sałatkę z podłogi też mozna zjeść. :D
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob lis 29, 2008 20:32

Jeśli w tej samej kuchni masz kuwety, to nie bardzo :twisted:

A sosik miał mocny czosnkowy aromat. Naprawdę mocny :twisted: Żadnych półśrodków przy czosnku nie uznaję :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Sob lis 29, 2008 20:33

:lol:
Gratuluję stoickiego spokoju. Ja to nawet widzę oczyma wyobraźni. Kuchnia się wali....., a ty z wyrazem niezmąconego spokoju na twarzy saczysz wino, jak przystało na perfekcyjna pania domu :wink: .

Zdrówka życzę :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie lis 30, 2008 0:41

Podejrzewam, że to raczej magiczny wpływ winka na układ nerwowy :lol:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie lis 30, 2008 11:24

EwKo pisze:Podejrzewam, że to raczej magiczny wpływ winka na układ nerwowy :lol:


Ja chcialam to napisać <foch> :P
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie lis 30, 2008 21:02

Cza mieć refleks! ;)
Rodzice mnie odwiedzili. Ponoć koty mi urosły. Te małe. Na wysokość poszły ;) Mają nóżki jak szczudełka :lol:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie lis 30, 2008 21:04

A pewnie, że urosły. Na takim wikcie i z takim opierunkiem!
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 1429 gości