Metraż niewielki: Zamykamy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro wrz 03, 2008 9:13

Anuk pisze:A, niechże ten raz się zdubluję, bo nie wszystkie nasze ciotki zaglądają i do kminkowego wątku.
A przecież obok Futer pełnowymiarowych mam również i smarkaterię na stanie :)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


To się nazywa prawdziwa kocia miłość:) Ostatnie zdjęcie... no sama słodycz:)

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Śro wrz 03, 2008 9:15

Anuk pisze:Dziś pierwsza rocznica przygarnięcia przeze mnie Mufeczki. I jedyne urodziny, jakie Mufka posiada.
No więc :balony: :torte: :balony: dla Czarnej Mamby!

Przyznaję, że w ciągu tego roku miałyśmy chwile kryzysowe.
Był taki czas, kiedy Mufka tłukła i gryzła, co popadnie i siusiała na kanapę (wzorek w różyczki ... ech) mniej więcej dwa razy dziennie.
A ja musiałam się bardzo pilnować, żeby jej własnoręcznie nie zamordować :twisted: I na serio myślałam, żeby znaleźć jej nowy domek, gdzie by była jedynaczką. Ale potem sobie myślałam - ale kto by chciał taką zmorę...
Mufeczka jest uosobieniem stereotypu o kocie wrednym i fałszywym. Tu się łasi, tam paca łapą, w jednej chwili milusia, za chwilę gryzie. Nie, nie - myślałam - oddawanie jej komuś obcemu jest zbyt ryzykowne, bo może Czarna Małpa źle skończyć, a jeśli tak, to po co ją w ogóle brałam z ulicy.
W efekcie poszłam wreszcie po rozum do głowy: kupiłam drugą kuwetę (Mufeczka lubi zakrytą), odpowiedni żwirek (miałam silikonowy epizod...), zaopatrzyłam się w Feliwaya, który przez ponad miesiąc sączył Mufeczce do głowy zapach błogości.
No i od tej pory jest o niebo lepiej. Co prawda czasem, jak ją czymś strasznie wkurzę (nowy tymczas na przykład :roll: ) to Mufi sobie siknie na kanapę, ale stanowi to już tylko sporadyczne urozmaicenie, a nie normalny stan rzeczy.
W ciągu tego roku dowiedziałam się też o Mufce róznych rzeczy od ludzi, którzy ją znali (rozpoznawali ją, jak byłyśmy na spacerku) Mufka zwana była przez ludzi z "jej" bloku Gryzeldą. To akurat mnie nie dziwi. Ale zdziwiła mnie opowieść jednej pani, która ma niepełnosprawnego syna - ten syn ma stałe miejsce do parkowania i podjazd- podejście pod klatkę (porusza się o kulach). Podobno Gryzelda codziennie czekała na niego, gdy wracał z pracy i odprowadzała go od samochodu do drzwi klatki.
Kiedy przygarniałam Mufcię, myślałam, że będzie cichutką, grzeczną kotką. Myślałam, że nie będzie nawet umiała się bawić (przecież życie jej nie rozpieszczało). Tymczasem Mufi jest kotą rozrywkową (och, to ganianie za myszką, te wyskoki w górę, to kopanie pod dywanikiem!) i niebanalną. Zazdrośnica, złośnica i egocentryczka (te wezwania o drugiej w nocy!) - ale co tu kryć - uczuciową.
I Mufeczka mogłaby mi zaśpiewać za Kaliną Jędrusik: "Z kim ci tak będzie źle jak ze mną?
Ano - z nikim. Nie ma takiej drugiej koty na świecie!


Spóźnione sto lat mojej ulubionej Anukowej koteczce:) Mufeczko Ty wiesz, że ja Cie najbardziej lubię... właśnie za ten charakterek niepokorny :twisted:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Śro wrz 03, 2008 11:40

Dziękujemy cioci za życzenia!
Przypomniała mi się jeszcze jedna piosenka, która mogła by być mufeczkowym hymnem!

Być kobietą, być kobietą - marzę ciągle będąc dzieckiem,
być kobietą, bo kobiety są występne i zdradzieckie...
Być kobietą, być kobietą - oszukiwać, dręczyć, zdradzać
nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać.
[...]

Ekscentryczną być kobietą - przyjaciółki niech nie milkną,
czas niech płynie w rytmie walca, dzień niech jedną będzie chwilką.
Jakaś rola w głównym filmie, jakiś romans niebanalny...
Być kobietą w dobrym stylu, Boże, daj mi...


Chwilowo w życiu Mufeczki wykluczony jest jedynie romans niebanalny. Reszta natomiast udaje jej się znakomicie :)
No i nie ukrywam, że czasami chciałabym mieć taki tupet jak Mufeczka ;)

Pełna wersja utworu: http://karino.wrzuta.pl/audio/on4EsbFDT ... yc_kobieta
Podmiot liryczny ciągle marzy, Mufeczka jest takich marzeń ucieleśnieniem: kto tylko Mufeczkę zobaczy, nie ma wątpliwości, że ona jest Kobietą! (Ona nawet łapeczki na krzyż stawia jak idzie!)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw wrz 04, 2008 9:42

Koty są wstrętne, wstrętne, wstrętne!
Może nie wszystkie. Ale na pewno te, co nie chcą ładnie połknąć tabletki.
Te, co jak radar odróżniają ten okruszek lekarstwa wtopiony podstępnie w apetyczną galaretkę.
Te, które nawet trzymane za kark w pozycji pionowej potrafią tak wywinąć język, że tabletka, która już, już była głęboko w gardzieli jest nagle wypluwana jakoś boczkiem.
Wstrętne, wstrętne, wstrętne!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw wrz 04, 2008 11:23

Cóż... pozostaje Ci głodzenie kociastych:)

Myślę, że przynajmniej z Nemkiem nie będzie wtedy problemu:) Takie głodzenie przez 1 dzień to przecież koszmar i trzeba będzie potem nadrobić pochłanianie kalorii :twisted: Bo inaczej groziłoby to... tfu tfu.... schudnieciem! :twisted:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Czw wrz 04, 2008 16:18

Zdjęcia dla członków i sympatyków Pruszkowskiej Grupy Odjajczającej.
Modelka: Dzika Kota (znana też jako Szarusia)
Obrazek Obrazek Obrazek

Na kotę miałam oko już od roku, kiedy to próbowałam jej pomóc dostać się do zatrzaśniętego w piwnicy małego.
Mimo moich wysiłków, mały najprawdopodobniej nie przeżył.
Później kota miała jeszcze raz młode w mojej piwnicy - tym razem Monika P. zabrała dwie koteczki na tymczas. Wtedy jeszcze się nie znałyśmy.
Okazało się, że dzika kota jest dokarmiana przez panią, która karmi i sterylizuje kotki na na moim osiedlu. Wspólnymi siłami, dzięki orchidce i jej klatce udało się kotę złapać i ciachnąć.
Monika się spóźniła, ale dzięki temu (przez panią sąsiadkę) udało nam się poznać. A więc dzika kota ma swój wkład w poszerzanie kręgów Grupy Odjajczającej.
Kota łączy w sobie dwie cechy - obłędne piękno (niebiesko szara z ogromniastymi zielonymi oczami) i okropną dzikość (nawet jopop stwierdziła, że to jest bardzo dzika kota!)
Stąd kiepska jakość zdjęć - nie mogłam podejść bliżej niż na kilka metrów. Ale skoro kota była pod moim balkonem, to nie mogłam przepuścić okazji.
Od sterylki na początku lata, kota wyraźnie przytyła i na oko ma się świetnie.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt wrz 05, 2008 9:32

Noc.
Słyszę traktor. To Bure Kminki przychodzą po kolejną porcję pieszczot. Nie chce mi się ruszyć ręką, ale Bure skrzeczy, żeby miziać. Nagle uświadamiam sobie, że jest mi bardzo niewygodnie.
No tak, spadłam z poduszki. Próbuję przełożyć głowę na poduszkę - a tam... zajęte! Moja podusia! :crying:
Nie pozostało mi nic innego jak poczłapać po aparat i uwiecznić tę błogą bezczelność!
Obrazek Obrazek
Następnie przesunęłam kobietkę - nawet nie naburczała, widocznie sama była zbyt śpiąca. Poszła za to przygwoździć mi łydki.

Ostatnio coraz częściej stwierdzam, że przy czterech rozkosznie rozciągniętych kotach w łóżku się nie wysypiam!
Chciałabym tak choć na jedną noc się zamknąć i mieć całe łóżko tylko dla siebie. Bez przykurczy i wyginania kręgosłupa!
Ale to niemożliwe - będą się dobijać :evil:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie wrz 07, 2008 19:21

:oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Do drzwi zapukała sąsiadka:
"Chyba ma pani źle odłożoną słuchawkę od domofonu, bo już któryś raz przechodzę i słychać. A teraz usłyszałam rozmowę z kotem, to od razu skojarzyłam u kogo to."
Ja - oblana pąsem:
"To pewnie strasznie głupio brzmi, jak się do zwierzaka gada. Ale pani pewnie też z psem rozmawia."
"Rozmawiam, rozmawiam. Ale wie pani - chodzi o to, że staną młodzi pod klatką i będą słuchać, rozumie pani."
Podziękowałam i nadal cała w rumieńcach siedzę i myślę, co też mogła usłyszeć ta pani i co słyszeli "młodzi".
I wychodzi mi, że nic mądrego.
Zapewne moje inteligentne zwroty w rodzaju "kocica samica" albo "kto jest najfutrzeńszym wielkofutrzem?"
Moje ostatnie zdanie, które mogła usłyszeć pani sąsiadka ("rozmowa z kotem") brzmiało mniej więcej:"Kmniku, ale nasmrodziłeś, zabiję cię!"

No i mam nadzieję, że nikt nie słyszał, jak śpiewam do kotów
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie wrz 07, 2008 20:19

rewelacja z tym domofonem
zdjęcia zachwycające
i głaski dla Mufeczki z okazji urodzinek
:-)

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Pon wrz 08, 2008 19:59

Dziękujemy cioci!
Dzisiaj w dzień deszczowy odchodzi WIELKIE SPANIE!
Tylko Mufeczka chce imprezować - siada nad myszką i wrzeszczy dopóki nie przyjdę się z nią bawić!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto wrz 09, 2008 13:14

Anuk pisze::oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Do drzwi zapukała sąsiadka:
"Chyba ma pani źle odłożoną słuchawkę od domofonu, bo już któryś raz przechodzę i słychać. A teraz usłyszałam rozmowę z kotem, to od razu skojarzyłam u kogo to."
Ja - oblana pąsem:
"To pewnie strasznie głupio brzmi, jak się do zwierzaka gada. Ale pani pewnie też z psem rozmawia."
"Rozmawiam, rozmawiam. Ale wie pani - chodzi o to, że staną młodzi pod klatką i będą słuchać, rozumie pani."
Podziękowałam i nadal cała w rumieńcach siedzę i myślę, co też mogła usłyszeć ta pani i co słyszeli "młodzi".
I wychodzi mi, że nic mądrego.
Zapewne moje inteligentne zwroty w rodzaju "kocica samica" albo "kto jest najfutrzeńszym wielkofutrzem?"
Moje ostatnie zdanie, które mogła usłyszeć pani sąsiadka ("rozmowa z kotem") brzmiało mniej więcej:"Kmniku, ale nasmrodziłeś, zabiję cię!"

No i mam nadzieję, że nikt nie słyszał, jak śpiewam do kotów



:ryk: :ryk: :ryk:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Wto wrz 09, 2008 15:11

Dobre :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw wrz 11, 2008 19:56

Mało piszę o malutkiej Toli, bo to koteńka zupełnie nieabsorbująca, grzeczna, spokojna - i jeszcze troszeczkę nieśmiała.
Ale przecież też jest kochana słodzinka! Jak pańcia siądzie sobie koło Toli, to już nie jest taka wielka i można się tak nie bać i dać się miziać. A jak pańcia leży w łóżku, to już zupełnie straszna nie jest i najlepiej się śpi pod pańciową stopą :)
A dziś w nocy głaskałam Nemka, który mruczał sobie jak to on - cichutko i tak raczej "wewnętrznie" - słyszy się, jak się położy głowę na wielkim cielsku. Nagle słyszę bardzo głośne, wyraźne mruczenie - zdziwiłam się, że Nemcio tak nagle tak głośno traktoruje - otwieram oczy, a to Tolusia przysunęła się do nas i włączyła motorek na sam widok :1luvu:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw wrz 11, 2008 19:59

A mnie się dziś wcale nie bała i od razu dała sie pomiziać 8O :P
Ostatnio edytowano Czw wrz 11, 2008 20:27 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Czw wrz 11, 2008 20:19

Bo ona lubi mizianki! Tylko się troszeczkę boi. Ona jest takim słodkim dzieckiem, ktore absolutnie nie chce sobą sprawiać kłopotu.
Jeszcze nie widziałam takiego grzecznego kociaka!
Tola mi się kojarzy z taką Tolą z Bolka i Lolka - dobrze wychowaną dziewczynką z warkoczykami :)
Jest jedynym kotem, który nigdy nie domaga się jedzenia. I nie pcha do michy. Jak karmię resztę, to Tola spokojnie idzie do drugiego pokoju, gdzie ją karmię (jada osobno, czasem z Kminkiem, bo gdyby jadała z moimi potworami, to by jej w życiu nie dały do michy się dostać)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider] i 17 gości