Nie pisalam wczesniej, ale pojawil sie duzy klopot z Rysiem. Po zabiegu 4 dni pozniej zezral ten proszek dezyfekujacy rany, a potem zaczal wylizywac z zapalem jajeczka do czysta, kiedy nie bylo nas w domu. W srode zauwazylam (w pt. byl zabieg), ze Rysio jest marny, a jajeczka sa duze i niepokojaco gladkie. Po pracy smignelismy do weta ech...
Wdalo sie (na szczescie niegrozne) zakazenie, Rysio mial goraczke 39,8 no i widac bylo, ze sie zle czuje. Zaczal dostawac antybiotyk w dupine i raz kroplowke. Zaczely sie swieta, ale na szczescie przyjezdzala do nas studentka praktykujaca u pani Uli, przy okazji nasza dobra znajoma, i dalej kurowala malego.
W Swieta Rysiek jeszcze zaczal wymiotowac, znowu dostal kroplowke.
W niedziele wieczor zaczal wygladac lepiej, goraczka spadla i jajeczka wracaja do normy.
Dzis idziemy na kolejny zastrzyk do lecznicy i kontrole u p. Uli. Trzymanie kciukow w tej sytuacji jest wskazane i bardzo potrzebne

. Jestem troche zmeczona....
