Ha ha, i znow sama po nocy buszuje na Forum!
No i dobrze, pisze co chce, nikt mi sie nie sprzeciwia...
Toto juz tez odkryl, ze ma do czynienia z marysienska...
Co to jest z moimi kiciami (albo ze mna?

), ze przez pierwsze dni lasza sie jak lasice, a potem to juz tak mnie traktuja "z gory", ha??
Tyle zartow, a tak naprawde, to ciesze sie, ze tak jest. Ze czuja sie bezpieczne i pewne siebie, i maja charakter
Teraz to juz sie cala czworka dobralismy jak w korcu maku, bo i Junior i ja nie jestesmy przesadnie kontaktowi. Teraz po domu laza sobie 4 indywidy, i czasem ktos sie z kims pomizia, ale bez histerii
Niedzwiadek chyba zaczyna sie mocno odprezac, bo rozklada sie jak dlugi gdzie popadnie, wyciaga lapki i trzeba przez niego przeskakiwac.
Dzisiaj Marysia podstepnie spryskala zdziebko dywan catnip`em, i zaczelo sie szalenstwo
Misiu opanowal teren i mial odlot: tarzal sie, przytulal do dywanu lebkiem, krecil w kolko, a ja biegalam i pstrykalam fotki (ze niby tak mu u mnie dobrze...Marycha, ty mala oszustko!).
Cesarzowa zerknela z balkonu, drgnela nozdrzem, i tez przyleciala.
Ale Misio nie chcial sie podzielic, i jak tylko ona lapke na dywan postawila, to on, lezac na boku, podciagal sie w jej strone zachaczajac pazurkiem o dywan, i juz nie bylo dla niej tam miejsca
Cesarzowa spogladala mu gleboko a wymownie w slepka, ale nie pomoglo - michu rozbojnik oko przymknal i udawal, ze nie rozumie.
Bidulka, chlip!, siedzac przydreptywala lapkami, oblizywala sie w zaklopotaniu, i cichutko sie skarzyla...
Catnip poszedl w ruch na kocyk na fotelu, na ktory Sissi wskoczyla skokiem godnym pantery, i juz sie stamtad nie ruszyla do konca wieczoru...to juz kilka godzin...nie chce jej sie siusiu ani qpki, czy wstrzymuje sie w obronie terytorium???
He he, Misio w tym czasie zrobil kilka razy obchod, wyzarl jej z miski, przekopal pol podlogi "zakopujac w kuwecie", a Cesarska siedzi murem na fotelu!
Tak trzymac, dziewczyny, "zywcem nas nie wezma!"
(hi hi, ja sie zatrzymalam na etapie "Seksmisji", polska komedia wszechczasow i tyle)
Oboje tez zaczeli wskakiwac do tej niszy w kuchni pod sufitem...musze tam troche posprzatac, bo wstyd...rzuce tez jakies poduchy albo koc.
Nie wiem, co sie tam odbywa, bo cokolwiek sie odbywa, dzieje sie to w ciszy...
Przechytrzyli mnie...NIC nie widze! Raz polecialam po drabine, he he, ale kiedy juz sie wspielam, to tak mnie kiciuchy brzydko zmierzyly, ze zeszlam do parteru w try miga

Jakis peryskop by sie przydal...
Z zemsty zaczne chyba zamykac za soba drzwi do wucetu, i tyle mnie zobacza, ot co! Jak one chca miec zycie prywatne, to ja tez!
