Mruf, Sopo, Pesto - prosimy o zamknięcie wątku :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 11, 2006 17:30

Kurczaczki. Siedzimy jak na szpilkach i czekamy na telefon z lecznicy. Niech już dzwonią, pliiiz....

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt sie 11, 2006 17:52

ja się powstrzymuję, żeby do Was nie dzwonić...
jesli dlugo nie dzwonią, to mam nadzieję, że wycinają całe to świństwo.

a jak Mrówka w domu?
nie pyta o ciocię? ;)
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Pt sie 11, 2006 18:10

sibia pisze:ja się powstrzymuję, żeby do Was nie dzwonić...
jesli dlugo nie dzwonią, to mam nadzieję, że wycinają całe to świństwo.

a jak Mrówka w domu?
nie pyta o ciocię? ;)


No wlaśnie dr. Jagielski powiedział, że jeżeli się da to tną wszystko, ale to potrwa. No i pewnie trwa. Kiedy myślę o tym, że mój mały Nitulek leży tam taki sam to serce mi się kraje...
To ona razem z Mrufką jest moją pierwszą kocią miłością, ja wychowana z psami zawsze myślałam, że koty nie dla mnie. Pamiętam dzień kiedy do nas przyszła jak fukała na Mrufkę a ona jej odszczekiwała, jak potem się docierały w zabawie, jak latały o czwartej rano taranując wszytskie przeszkody. O ile Mruf jest ulubienicą Uschi o tyle Nicia jest "moja" - wybrałam jej imię, zawsze będe twierdzić, że jest podobna do mnie :), nigdy nie zgodzę się, że jest ciapulkiem - to ona pierwsza wyszła na korytarz przed drzwi, kiedy Mruf chowała się w łazience, to ona latała z ogonem wiewiórki po świeżo osiatkowanym balkonie, to jej nieśmiałe głupaweczki doprowadzają mnie do łez, to ona na Mazurach odnosiła sukcesy w polowaniu takie o jakich Mrufka mogła tylko pomażyć 8) . Jest bardzo fajnym i mądrym kotkiem. I małym traktorkiem, kiedy jest jej dobrze i ulubienicą naszej pani sąsiadki i mojej mamy.
I musi żyć.
A Mruv jak to Mruv - jest generalnie zaskoczona metrażem po jakim może biegać po kilku dniach spędzonych w łazience :), obleciała całe mieszkanie w poszukiwaniu Nitexa, a teraz leży na sofie i łypie na szydelkującą Uschi
No i pewnie choopaków jej brak i cioci też :wink:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pt sie 11, 2006 21:37

No to mamy FIPa.




Co prawda histopatologia dopiero za dwa tygodnie, ale z obrazu po otwarciu jamy brzusznej wynikło jasno.
Zmiany ziarninujące z jelicie czczym i grubym, znacznie, konglomerat – nie usuwali. Wycinek pobrany.

Nituś się na razie wybudza – bardzo powoli, popłakuje, rzuca się niespokojnie, cały czas przy niej siedzimy.

Jutro na kroplówkę, a kiedy się jej troszkę polepszy, będą decyzje co do leczenia – etap jest (słowa lekarki) „nie do cofnięcia, można mieć nadzieję na powstrzymanie rozwoju” – więc decyzje czy sterydy, czy coś innego. Ale to dopiero jak dojdzie do siebie. Coś jest z birubiliną nie tak – ale nie pamiętam dokładnie, dopytam jeszcze.

Niestety, bardzo zaskoczyło mnie, że nie oddał nam Nici ani lekarz prowadzący, ani pani chirurg operująca i informacji udzieliła nam bardzo miła i kompetentna pani doktor – ale zawsze to informacje z trzeciej ręki. I nie dostałyśmy niczego na kształt protokołu z operacji. :evil: Jutro się będziemy domagać, dziś były za wielkie nerwy.

(Edit: protokół dostałyśmy przy następnej wizycie. )

Lecę zmienić Tanitę. Więcej pewnie jutro.

:cry:

Cholera. Musimy być mocne.

Mruf zdezorientowana, też popłakuje, nie wie o co chodzi...
Ostatnio edytowano Sob wrz 09, 2006 23:58 przez Uschi, łącznie edytowano 1 raz

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt sie 11, 2006 21:41

Czekałam właśnie na jakieś wieści.
Biedna Niteczka :( .
Trzymam kciuki żeby udało się powstrzymać rozwój choróbska.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sie 11, 2006 21:46

Ogromne kciuki zatem za powstrzymanie chorobska!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88205
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt sie 11, 2006 22:09

Dla mnie najbardziej bolesne jest to, że prawdopodobieństwo wystąpienia FIPa zwiększa się u kotów narażonych na silny i trwały stes...
A Nituś jest tak zestresowany sytuacją z Mrufką, teraz kiedy kilka dni nie było jej w domu Nit mimo choroby i osłabienia stał się wyluzowanym kotem, mruczał, przechadzał się po domu z podniesionym ogonem..
Ech to wszystko jest takie ciężkie.
Uschi śpi już z Nicią,a Mruv rozłożył mi się na kolanach i barankuje mrucząc. Kurcze, kocham oba te koty...
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pt sie 11, 2006 22:28

Kurcze... a moze wspomagacz jakis? Krople Bacha? Feliway?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88205
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt sie 11, 2006 22:30

zuza pisze:Kurcze... a moze wspomagacz jakis? Krople Bacha? Feliway?


Zuza, przeczytaj mój pierwszy post w wątku - tam jest wszystko wyjaśnione
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pt sie 11, 2006 22:38

No tak, przeczytalam, przepraszam :( (forum tak mi sie wlecze, ze nie daje rady czytac calych watkow :oops: )
Jedyne co mi przychodzi do glowy to izolacja w takim ukladzie :(
Wspolczuje serdecznie sytuacji
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88205
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt sie 11, 2006 22:57

kurna :cry:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Sob sie 12, 2006 10:18

Znowu FIP :evil:

Czy ta choroba ostatnio pojawia się częściej, czy tylko jest częściej diagnozowana?
Permanentny brak czasu...

Atka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11517
Od: Wto maja 20, 2003 11:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 12, 2006 12:52

Miesiąc temu odszedł na FIP-a mój Franuś... leczyliśmy go interferonem kocim (dzięki pomocy finansowej Forum) a to podobno leczenie z najwyższej półki...
więc co mogę napisać :(
miałam nadzieję, że Nici to świństwo nie dopadnie
ale dopóki kocio walczy i żyje jest nadzieja
ech... :cry:
trzymam wielgaśne kciuki
pozdrawiam Was dziewczyny bardzo
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 12, 2006 14:29

Widziałam dziś Nitulka, spotkałyśmy się w lecznicy (przypadkiem, pod tablicą z ogłoszeniami).

Kicia jest bardzo biedna, w zielonym kaftanie, z wenflonem, wymęczona :( Ale nadal jest prześliczna. Trzymam wielkie kciuki i przesyłam ciepłe myśli.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob sie 12, 2006 15:45

...

Wybaczcie, nawet pisać mi sie za bardzo nie chce. Zresztą, nie spałam dziś prawie wcale, bo Nituś szalała w nocy i koniecznie chciała gdzieś lecieć (tak do 30 min. mniej więcej miała napady szału). Teraz głodna siedzi, wpatruje się w klamkę, trochę się jeszcze zatacza, ale siusiu robi do kuwetki w ilościach hurtowych (no, po takiej kroplówie...)

Jana, bardzo było miło Cię poznać :).

Odwołuję trochę moje wczorjasze ględzenie na klinikę - musieli mieć nieźle zakręcony wieczór po prostu. Dziś dostałyśmy wszystkie papierki jak trzeba (no, może nie "jak trzeba" jest to, ze zaginęły naszy wyniki badań z poprzednich lecznic :roll: , ale możliwe, że któryś z lekarzy je "zwinął" i odda po urlopie).

Z protokołu operacji wyczytałam, że jednak w jamie brzusznej był płyn, 50 ml (wczoraj mi tego pani doktor nie powiedziała) - czy to oznacza formę wysiękową (zmiany zniarninujące też są, i to poważne), czy jakąś pośrednią?

Nituś dostał kroplówę (trwała prawie dwie godziny, i to teraz tak codziennie...): nawodnienie, kotlet w płynie, coś na podniesienie temp., bo była wychłodzona, leki wątrobowe, zastrzyk przeciwbólowy (będziemy musiały robić co 6h, ja trochę umiem, ale tanita będzie musiała przejść ostrą szkołę, bo ja się jutro wyprowadzam z domu na jakiś czas do jej rodziców z Mrufką - żeby Nicia miała zapewniony spokój...). Za pięć dni wchodzą sterydy... Trochę się ich boję, nie pamiętam dokładnie, ale chyba rozwalają nerki, czy wątrobę... No ale pewnie tak trzeba.

Wyniki histopatologii i dr Jagielski po urlopie będą niestety dopiero za dwa tygodnie, do tego czasu kroplówy, leki wzmacniające i ewentualne kontrolne wizyty.
No i przez parę dni próba przekonania Nici, że nie jest Batmanem (słowa Jany, jakże prawdziwe) - że nie tylko nie bardzo ma siłę, ale też nie powinna skakać i robić gwałtownych zrywów. Na razie trzeba z nią siedzieć non stop. Niech będą dzięki za długi weekend - tanita ma wolne w poniedziałek, zajmie się nią, ja ją zwolnię we wtorek...


Aaaaaa...

Boję się.

Mruf na przemian podenerwowano-syczący i osowiało-smutny, staram się z nią jak najwięcej bawić, ale wtedy Nituś szaleje słysząc przez drzwi nasze zabawy. Echhh...
Ostatnio edytowano Sob sie 12, 2006 22:03 przez Uschi, łącznie edytowano 1 raz

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości