Maleńka jest już z nami. Chłopaki to ostatnie chamy, nie dali jej wyjść z kontenerka, bo od razu Klemens podlazł i na nią nasyczał. Teraz syczy i warczy również na nas i na czarne buty. Pogłaskać się nie da. Antek chociaż na nas się nie obraża, daje się pogłaskać. A kicia wyszła z kontenerka, wzięliśmy ją na sofę, pomruczała chwilę i poszła na mały obchód najbliższego otoczenia. Teraz zamelinowała się za gitarą w kącie, a Klemens poszedł i nawarczał na czarne buty, gdzie wcześniej siedziała malutka. A teraz hipnotyzuje gitarę, za którą siedzi nasz maluszek. Zapewne czekają nas 2 dni obrazy Klemensa, ale na pewno w końcu mu przejdzie, jak mała zacznie się z nim bawić i okaże się, że wcale nie jesteśmy tacy źle, że przytargaliśmy kolejnego zwierzaka. Mimo powarkiwania, burczenia i syczenia żadnemu z chłopaków nawet się jeden włos na grzbiecie i na ogonie nie najeżył, uszy też stojące, nie położone, więc to chyba raczej pokazywanie Pumci, że oni tu rządzą.
Pumcia ma problem z oczkiem, już nie tylko jej łzawi, ale podchodzi ropką, do tego pokichuje, więc jutro jedziemy do weta na badanie i leczenie.
Antek z Klemensem co chwila podchodzą do siebie i wąchają sobie nosy. Pewnie sprawdzają czy oni to jeszcze oni
Poza tym trochę nam się chłopcy zmniejszyli, bo tak blisko ziemi się poruszają
Zobaczymy co będzie później, na razie nie jest źle, oprócz teo, że Klemens ciągle warczy na buty

[/url]